Liczba błędów w Internecie stale rośnie – czy to znaczy, że ludzie nie potrafią już poprawnie pisać? Poniżej przedstawiam błędy najczęściej pojawiające się w przestrzeni internetowej, prezentowane w raporcie dostępnym na stronie nadwyraz.com (tutaj).
Kolejny raz nawiązana została współpraca pomiędzy marką Nadwyraz.com a serwisem Polszczyzna.pl, czego efektem jest następny raport poświęcony jakości języka polskiego w Internecie. Jest to trzecie z kolei zestawienie dotyczące błędów popełnianych przez internautów, poprzednie ukazały się w latach 2018 i 2019. Raport za rok 2020 został opublikowany w lutym bieżącego roku. Dane pozyskano dzięki SentiOne – narzędziu do monitoringu Internetu i mediów społecznościowych, a także za pomocą monitoringu własnego. Ten ostatni polegał na przygotowaniu słów kluczowych przez serwis Polszczyzna.pl oraz fanpage Poprawna polszczyzna, gdzie przeprowadzono ankiety wśród czytelników.
Analiza dotyczyła 159 błędów językowych w różnych konfiguracjach i obejmowała 12 miesięcy (1.01.2020–31.12.2020 r.). Łączna liczba otrzymanych i przeanalizowanych danych wyniosła 5 192 736
– podają autorzy badania.
Według przeprowadzonej analizy w ubiegłym roku publikowano ponad 14 tys. błędów dziennie, zatem nowy błąd pojawiał się dokładnie co 6 sekund.
Jak się okazało, błędów w polskim Internecie systematycznie przybywa. Sieć nie jest więc miejscem, z którego można czerpać wzorce. Co gorsza, swoboda wypowiedzi i krótka żywotność internetowych komunikatów przyczyniają się do obniżenia standardów językowych
– informują twórcy raportu.
Podobnie jak w raportach publikowanych w latach poprzednich, najbardziej popularne były błędy ortograficzne. Wśród 10 najczęstszych błędów ortograficznych wymieniono:
- napewno,
- wogóle/wogule,
- na prawdę,
- narazie,
- po za tym/pozatym,
- na codzień/nacodzień,
- orginalny,
- muj,
- conajmniej,
- niewiem.
Spośród wymienionych błędów najbardziej dziwi mnie muj. Nie przypominam sobie, żebym gdzieś spotkała się z takim zapisem. Poza tym wydaje się, że jest to przykład bardzo prostego i jednocześnie krótkiego słowa, które każdy powinien znać od dzieciństwa – zasady wymienności poszczególnych liter poznajemy przecież na samym początku naszej drogi edukacyjnej. Na podstawie omawianego raportu możemy jednak zauważyć, że wielu ludzi i tak ma z tym problem. Wygląda na to, że przynajmniej niektóre z zasad pisowni powinny być przypominane również w późniejszych klasach, ponieważ spora część dzieci nie przywiązuje wagi do poprawności językowej.
Błędy fleksyjne dotyczą niepoprawnej odmiany wyrazów lub błędnej postaci ich podstawowej formy. Lista 10 najczęstszych błędów tego typu prezentowała się następująco:
- wziąść,
- ludzią,
- ja rozumie,
- dziecią,
- doktór/doktur,
- pierszy/piersza,
- kupywać,
- lubiałem/lubiałam,
- przekonywujący,
- poszłem.
Wziąść niezmiennie zajmuje pierwsze miejsce na podium błędów fleksyjnych. Według moich obserwacji sporo osób swoją błędną pisownię tłumaczy wyłącznie tym, że piszą w taki sposób, jak słyszą. I wydaje im się, że to zamyka całą sprawę. Podobnie wygląda kwestia wyrazów kończących się na ą i om – wielu internautów nie wie, kiedy używamy której formy. Według mnie jest to spowodowane faktem, że niektóre słowa po prostu inaczej się wymawia, a nieco inaczej zapisuje. Wystarczy zapamiętać krótką zasadę, mówiącą o tym, że rzeczowniki żeńskie w narzędniku l. poj. mają końcówkę -ą, a wszystkie rzeczowniki w celowniku l. mn. otrzymują końcówkę -om.
Błędy leksykalne to błędy słownikowe, do których zalicza się: używanie wyrazów w ich nieodpowiednim znaczeniu, mylenie słów, które brzmią podobnie, naruszenia łączliwości wyrazów oraz stosowanie pleonazmów (gdzie jedna część wypowiedzi zawiera identyczne treści, które występują w drugiej – tzw. masło maślane).
Wśród 10 najczęstszych błędów leksykalnych wymienione zostały:
- dzień dzisiejszy,
- okres czasu,
- trwać nadal,
- w każdym bądź razie,
- kartka papieru,
- spadać w dół,
- po najmniejszej linii oporu,
- fakt autentyczny,
- akwen wodny,
- języczek uwagi.
Niestety muszę przyznać, że dzień dzisiejszy, fakt autentyczny czy okres czasu widuję niemal codziennie, zwłaszcza w postach i komentarzach zamieszczanych na portalach społecznościowych. Wydaje mi się, że tego typu błędy pojawiają się obecnie z tak dużą częstotliwością, że samo to prowadzi do ich dalszego powielania i błędne koło się zamyka. Czytałam kiedyś, że jeśli kilka razy zobaczymy słowo, które zostało napisane w niepoprawnej formie, to później zaczyna nam się wydawać, że właśnie taka forma jest poprawna. Poza tym nadal wiele osób uważa, że używając słów typu dzień dzisiejszy (co samo w sobie jest zwykłym powielaniem treści), brzmią „mądrzej”. Problem z tym brzmieniem mądrzej zaczyna się wówczas, gdy trafią na osobę znającą reguły językowe w tym względzie – mogą wówczas osiągnąć efekt przeciwstawny do zamierzonego.
Błędy składniowe to błędy gramatyczne, polegające na niepoprawnym łączeniu pewnych form wyrazowych w jednostki tekstu. Lista 10 najczęstszych błędów składniowych zawiera:
- pod rząd,
- dlatego bo,
- po lewo/po prawo,
- półtorej roku,
- dla czemu,
- dlatego ponieważ,
- półtora godziny,
- ubrać kurtkę, sukienkę,
- półtorej tygodnia.
W omawianym zestawieniu wysoko znajduje się po lewo/po prawo, które to formy faktycznie bardzo często można spotkać w Internecie. Według raportu ten błąd pojawiał się częściej niż w poprzednich latach, a zatem tendencja Polaków do jego powielania jest naprawdę niepokojąca. Warto wspomnieć, że forma ta występowała w regionalnych odmianach języka od bardzo dawna, do jej rozpowszechnienia doprowadziły jednak media społecznościowe – najprawdopodobniej ze względu na to, że jest po prostu krótsza. Równie często zdarza mi się trafić na posty lub komentarze, w których internauci stosują wyraz półtorej do każdego rodzaju rzeczownika – nie tylko do żeńskiego, ale tak samo do męskiego i nijakiego. Pojawia się więc pytanie: czy to możliwe, że niektórzy nie zdają sobie sprawy z istnienia liczebnika półtora?
W polskiej składni w ostatnich latach pojawiło się wiele innowacji. Wiele z nich jest nieuzasadnionych. Przytoczone powyżej przykłady pokazują, że internauci posługują się schematami, zapamiętują konkretne szablony i używają ich, zamiast konstruować zdania samodzielnie, zgodnie z zasadami gramatyki (…).
Raport z 2018 roku zawierał analizę 4 mln błędów, w 2019 było ich już 4,4 mln, a w 2020 – niemal 5,2 mln. W porównaniu z rokiem ubiegłym liczba ta wzrosła aż o 18%. Niestety sporo błędów z najnowszego zestawienia powiela się z tymi z poprzednich raportów, co oznacza, że wielu Polaków wciąż je powtarza. Skoro tak, to nasuwa się wręcz oczywisty wniosek – mnóstwo ludzi nie robi żadnych postępów w używaniu polszczyzny i nie rozwija się językowo. Jedyne, co ulega zmianie, to niestety częstotliwość, z jaką pojawiają się konkretne błędy. Można się więc spodziewać, że raport z bieżącego roku stwierdzi ich jeszcze szerszą obecność niż te z lat poprzednich, co wcale nie należy do dobrych wiadomości.
Mój ogólny wniosek pokrywa się z przedstawionym przez autorów raportu, a mianowicie, że do poprawy tej sytuacji wcale nie trzeba tak wiele – wystarczyłoby po prostu regularnie czytać (książki, a nie posty zawierające błędy), ponieważ dzięki temu automatycznie zaczynamy zapamiętywać, jak powinno się zapisywać poszczególne wyrazy. Ciekawym rozwiązaniem jest też obserwowanie profili, które przekazują wiedzę na temat języka polskiego, np. wspomnianą nawet w raporcie Paulinę Mikułę z kanału Mówiąc Inaczej, która w atrakcyjny sposób prezentuje wartościowe treści.
Na koniec raportu jego twórcy stawiają ważne pytanie, którym i ja chcę zakończyć swoje omówienie:
Czy wykreowanie mody na poprawną polszczyznę jest możliwe? Czy współczesna polska szkoła jest w stanie rozbudzić w młodych Polakach fascynację językiem, którym posługuje się na świecie ponad 40 milionów osób?
– Natalia Kiełb
Zob. także:
Raport o błędach językowych w internecie
Źródła:
Raport 100 najczęściej popełnianych błędów w Internecie w 2020 r. Raport o kondycji polskiej ortografii w Internecie, https://nadwyraz.com/blog/blog-ubierz-sie-w-slowa/100-najczesciej-popelnianych-bledow-jezykowych-w-internecie-w-2020-r-raport-o-kondycji-polskiej-ortografii-w-internecie
Pleonazm, czyli masło maślane. Cofasz się zawsze do tyłu, a spadasz tylko w dół, https://polszczyzna.pl/pleonazm-maslo-maslane/
Tłumaczenie, że piszę tak jak słyszę jest naciągane, bo przecież inaczej wymawia się „ą” i „om”. Choć z drugiej strony niedawno, w którejś z telewizorni, usłyszałem redaktora, a więc człowieka, który powinien mieć jakąś wiedzę filologiczną, mówiącego „tym ludzią”. Jeszcze gorzej wygląda to u lektorów tłumaczących filmy. Inna sprawa to tłumacze, być może znający lepiej lub gorzej języki obce, ale polskiego już nie za bardzo.
Czy „języczek uwagi” to błąd leksykalny, czy ortograficzny? Leksykalny byłby, gdyby piszącemu chodziło o „uwagę”, ale tak na pewno nie jest.
Hmmm, a z czego innego mógłby wynikać zapis łączny? Gdy byłem młodszy i słyszałem to określenie, zawsze myślałem, że chodzi o języczek uwagi, czyli o coś, co jest w centrum uwagi. Dziwiło mnie, że języczek jest czymś centralnym, więc nie pojmowałem sensu tego powiedzenia, ale tak sobie tłumaczyłem. Proszę pamiętać, że młodsze pokolenie nie zna budowy wagi i tego, że jest przy niej jakiś języczek.
„Łączna liczba otrzymanych i przeanalizowanych danych wyniosła 5 192 736” – czyli czego konkretnie było 5192736? Słów? Zgłoszeń? Liter? Błędów? Zdań? Obstawiam, że zgłoszeń…
A tak wogule to napewno jest to badanie oszukane. Na prawdę niemożna wieżyć naukowcą ani nacodzień, ani od święta, a pozatym było conajmniej siedem innych badań pokazujących czego ludzie urzywają nacodzień, więc ten wpis wcale nie jest taki orginalny. Zreszo muj komentaż też nie. Niewiem co otym myśleć.
Trafiłam tu przez przypadek (no dobrze, przez odnośnik na Twojej stronie) ależ się uśmiałam, z treści komentarza, dziękuję. Jak to dobrze, że są ludzie, którzy potrafią w lot złapać ironię, i mieć do siebie dystans, nie chodzi o 1,5 metra. Mnie denerwuje\; rok czasu, miesiąc czasu, godzina, czasu takie (to zbędne trawienie yt) albo nagminne użycie „Mi” zamiast: „mnie” na początku zdania, czy to już stało się normą zwyczajową? Mam wrażenie, chociaż może to być zniekształcenie poznawcze, że (uwaga: uogólnienie) mało kto przejmuje się językiem w przekazie medialnym. I przekleństwa w ramach rozweselaczy społeczeństwa serwowane są i na prawo i na lewo… Hmmm