Jeden z czytelników poruszył ostatnio bardzo ważną kwestię dotyczącą określenia rodzącego wiele animozji.
Pojawiło się ostatnio pewne nieporozumienie w mojej grupie i dlatego zwracam się z prośbą o wytłumaczenie. Jeśli umówiłem się w poniedziałek 14.11.2022 na przyszły weekend, to umówiłem się na 19-20.11 czy 26-27.11?
Bardzo dobre pytanie, bo z doświadczenia wiem, że to określenie jest zupełnie nieostre, a użytkownicy polszczyzny rozumieją je na dwa sposoby.
Sformułowanie przyszły weekend jest zasadne i zrozumiałe dla wszystkich tylko wówczas, gdy używamy go w weekend. Gdy w weekend 12–13.11 powiemy przyszły weekend, wiadomo, że chodzi o następny, czyli: 19–20.11. I generalnie po to służy to określenie, by wypowiadać je tydzień wcześniej. Można go też użyć w piątek 11.11 lub w czwartek 10.11, wówczas także raczej dla wszystkich jasne jest, że chodzi o weekend 19–20.11.
Natomiast używanie sformułowania przyszły weekend w poniedziałek lub wtorek nie ma w polszczyźnie sensu, ponieważ jest ono wówczas rozumiane na dwa sposoby, więc i tak trzeba doprecyzować, o który weekend chodzi, a łatwiej wskazać po prostu datę lub określić: nie w najbliższy, tylko w następny.
Jeśli już jednak jesteśmy przy tym, co ściśle oznacza wyrażenie przyszły weekend, to przyszły oznacza ‘następny po najbliższym (lub trwającym)’. Tak więc jeśli mówimy przyszły weekend w poniedziałek 14.11, powinno nam chodzić o weekend 26–27.11. W stosunku do weekendu 19–20.11 użyjemy określenia: najbliższy weekend, lub – co nawet bardziej prawdopodobne – powiemy po prostu: w weekend. Określenie w przyszły weekend w stosunku do najbliższego jest więc czymś polszczyźnie zbędnym.
Podobną opinię w poradni językowej PWN prezentuje prof. Bańko:
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ten-czy-przyszly-weekend;14333.html
Proszę przy okazji zobaczyć, jak nieostry to termin i do jak wielu nieporozumień prowadzi.
– Paweł Pomianek
W piątek powiedziałem koleżance że chciałbym się umówić na przyszły poniedziałek.
Zrozumiała że ten poniedziałek, a chodziło mi o kolejny.
Czy niepoprawnie sformułowałem termin?
Według mnie poprawnie. Gdyby chodziło o najbliższy, powiedziałby Pan po prostu na poniedziałek. Ale tak, jak pisałem w artykule, w takich sytuacjach warto dodać jeszcze datę lub w jakiś inny sposób sprecyzować, o który poniedziałek chodzi, bo niestety część użytkowników języka rozumie ten termin opacznie.
Nie mam tego typu kłopotów, bo preferuję zwrot ZAPIĄTEK.
😉
Hmm… A przyszły zapiątek to który? 😉 😀
Zgadzam się, że określenie przyszły weekend jest mylące. Dlatego najczęściej używam zwrotu „najbliższy weekend”.
Pozdrawiam! 🙂
Z tym, że najbliższy to nie przyszły 😉
Myślałby człek, że zapisu '…z tym, że…’ tutaj nie dostrzeżemy.
A jednak…
Pono M. Bańko bywa tu wyrocznią:
ht tps://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/z-tym-ze;10192.html
Dziękuję za wyjaśnienia i komentarze. Też spotkałem się z podobnym problemem u odbiorców moich (czy cudzych) komunikatów. Od dłuższego czasu umawiam się na „nadchodzący weekend” oraz na „następny po nadchodzącym weekendzie”. To wyklucza pomyłkę. Oczywiście najlepiej podeprzeć się konkretną datą.
Czy słowo „animozja/e” jest tu użyte prawidłowo? Nie lepiej zastąpić je leksemem „kontrowersja/e”, „nieporozumienie/-ń”?
Chodziło mi o niesnaski wynikające z nieporozumień, jakie wywołuje. Wydaje mi się, że do obronienia. Choć faktycznie można by wskazywać tutaj na skrót myślowy: nie sam temat wywołuje te animozje, tylko określenie (inaczej rozumiane przez odbiorcę i nadawcę). Rozwinę pierwsze zdanie. Dziękuję za sugestię.
Jeżeli odejdziemy od wykładni słownikowej i skupimy się na stricte logicznej, wówczas określenie „najbliższy weekend” sformułowane w poniedziałek lub wtorek dotyczy tak naprawdę weekendu, który właśnie minął, bo do niego jest bliżej (w czasie) niż do tego, co będzie. Oczywiście jest on nieosiągalny bez maszyny czasu, ale jednak najbliższy.
We środę natomiast mamy sytuację niejasną, bo obydwa „najbliższe” weekendy, tj. przeszły i przyszły, są odległe o tyle samo dni.
W polszczyźnie w kontekście czasu określenie najbliższy zawsze dotyczy przyszłości. Dla określenia weekendu, który minął, używamy wyrazu ostatni (nawet jeśli równocześnie wierzymy, że nie był to ostatni weekend w naszym życiu). Gdyby zakładać, że logiczne jest to, co Pan mówi, to gdyby chciał się Pan zarejestrować do lekarza na najbliższy wolny termin, rejestratorka mogłaby Panu powiedzieć, że najbliższy wolny minął wczoraj 😉 Wyrazy mają jednak różnorodne znaczenia i funkcje. Branie jednego (choćby podstawowego) i przykładanie go do użycia w innym znaczeniu służyć może natomiast doskonałym zabawom słownym i bywa wykorzystywane w skeczach.
Ma to sens o tyle, że maszyny czasu są dla Polaków jeszcze ciągle nieosiągalne. Nie wiem czemu, pewnie chodzi o zbyt wysokie opłaty celne. W każdym razie póki co polszczyzna wygrywa!