Z tego odcinka ciekawostek dowiesz się: jakie dwa znaczenia ma wyraz dzierżyć i jaki jest jego tryb rozkazujący; czy poprawna forma biernika to manekin czy manekina; jak brzmi narzędnik liczby mnogiej rzeczownika broń.
1.
Czy wiesz, że…
na wystawie w sklepie możemy zobaczyć manekin, nie manekina? Biernik tego wyrazu jest bowiem równy mianownikowi, a nie dopełniaczowi. Forma manekina w bierniku przez Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN kwalifikowana jest jako potoczna.
Źródło: hasło manekin w NSPP, por. http://sgjp.pl/leksemy/#13718/manekin
2.
Czy wiesz, że…
narzędnik liczby mnogiej rzeczownika broń to broniami, nie brońmi? Przy czym wyraz broń jest w liczbie mnogiej na tyle rzadko używany, że z formą broniami spotykamy się bardzo rzadko. W polszczyźnie zwykliśmy mówić raczej o rodzajach czy egzemplarzach broni. Zamiast z broniami, powiemy więc z reguły: z rodzajami broni, z egzemplarzami broni.
Źródło: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/bronie;232.html
3.
Czy wiesz, że…
wyraz dzierżyć ma dwa znaczenia? 1. ‘trzymać coś w ręku’; 2. ‘mieć coś w posiadaniu’. Pierwsze występuje w odniesieniu do przedmiotów fizycznych, np. dzierżyć miecz, dzierżyć berło. To drugie słyszymy chyba najczęściej w sformułowaniu dzierżyć władzę. Osobnymi kwestiami są dość trudna wymowa tego wyrazu oraz odmiana, w ramach której szczególnie ciekawy jest tryb rozkazujący: dzierż (l. poj.) i dzierżcie (l. mn.).
Źródło: https://sjp.pwn.pl/slowniki/dzier%C5%BCy%C4%87.html
Wybór i oprac. Paweł Pomianek
Nie znam teorii stojącej za dodawaniem litery „ż” na końcu formy rozkazującej w liczbie mnogiej, ale „dzierżcież” jest poprawnym polskim słowem, co może nieco przerażać 🙂 Podobniej jak „żnijcież” czy „przeżuwajcież”. Piękna ta nasza polszczyzna.
No nie, SGJP nie notuje wskazanej formy dzierżcież: zob. tutaj. Te formy są archaiczne, a dziś stylizowane, używane w tekstach dla uzyskania efektu komizmu. Ale nie są to formy notowane przez słowniki poprawnościowe i gramatyczne.
Partykuła wzmacniająca „-ż” lub „-że” w formie przyrostka nie jest znów tak archaiczna, by redaktor i korektor miał prawo jej nie znać. Są całe opracowania na jej temat. Jest omówiona również w Wikisłowniku (acz skrótowo). Nie wierzę, że w Pańskim domu rodzinnym nie jest stosowana!
Nigdzie nie napisałem, że nie jest mi znana 🙂 Napisałem tylko o jej charakterze. Formy typu chodźże są na pewno osłuchane, ale raczej nie w domu rodzinnym. Dziś poza wzmocnieniem zawierają jednocześnie wskazane przeze mnie zdystansowanie wypowiadającego do samego siebie.
Czyż? Przecież? Jednakże? Ileż? Ależ? Gdzie tu miejsce na autozdystansowanie? Cóż(?), inny region, inna kultura, inny polski, jedna Polska. U znanych mi ludzi (ze mną włącznie) czyż, chodźże (wreszcie), stójże (skoro ci nakazałem), bądźże (usilnie nalegam), ileż (oszołomienie liczbą), ależ (oburzenie) – są objawem narastających emocji, wręcz irytacji, a więc przeciwieństwa zdystansowania, że o komizmie nie wspomnę. Moim zdaniem Pańskie odczucie związane z takimi partykułami jest odosobnione. Jeśli zna Pan dowody na swoją rzecz – poproszę. Za mną świadczy historia języka i literatury.
PS „Przecież” wyparło staropolskie „przecie” właśnie dlatego, że było bardziej wyrazistym wstępem do przedstawienia argumentu. Podobnie „chocia(ż)”, „równie(ż)”.
Ależ piękne wyrażać też może wyjątkowy zachwyt. I jest z kolei stylizowaniem na styl literacki. Wysoki. Podobnie z ileż. Tyle że to są formy notowane do dziś przez słowniki.
Ja odnosiłem się do form: „dzierżcież”, „żnijcież”, „przeżuwajcież”. Ich odpowiednikami byłyby takie jak: chodźcież (choć akurat tę formę WSO notuje, co jest dla mnie ciekawostką), stójcież, bądźcież. Podtrzymuję, że nie są to formy, które moglibyśmy dziś określić jako poprawne, regularne w ramach polszczyzny ogólnej. Co nie znaczy, że nie można ich użyć dla stylizacji.
Pan pisze:
Ja pisałem:
Co oznacza, że w tej kwestii się zgadzamy. I tutaj jest chyba klucz do tych różnic. O ile, gdybym usłyszał chodźże od dziadka, to pomyślałbym, że mówi serio, ale gdybym usłyszał od kolegi, to by znaczyło, że tego dnia wyjątkowo dopisuje mu humor 🙂
Jednak(że) powołuje się Pan wyłącznie na siebie. Ja Pańskiego poczucia komizmu nie podzielam.
Nie żartujmy 🙂 Wpisałem w wyszukiwarkę Google chodźże. Wszystkie użycia, które mi się wyświetlają (poza odsyłaczami słownikowymi) są z przymrużeniem oka:
– chodźże do teatru,
– chodźże po Krakowie,
– chodźże na rower,
– a chodźże na pole!
Przecież to wszystko takie sympatyczne, z przymrużeniem oka, zabawy z tą formą. Żeby ktoś się uśmiechnął i może coś ze sobą zrobił; albo włączył się w dobre dzieło. Nikt przecież tu na nikogo nie krzyczy i się nie irytuje. To jest taka udawana irytacja z przymrużeniem oka, choć komunikująca półżart, a nie żart, bo przecież chciałoby się, żeby ktoś faktycznie „poszedłż”. Szczęśliwie więc niemal wszyscy – może poza jednostkami (skoro Pan tak deklaruje) – to podejście podzielają. Myślę, że jak się Pan rozejrzy i przysłucha, to stwierdzi Pan, że faktycznie ludzie, używając tych form, zazwyczaj chcą rozluźnić atmosferę.
A tutaj ma Pan literacki przykład użycia tego wyrazu w formie ocieplającej wypowiedź z 1936 r.