Autor: Tomasz Powyszyński
O przedstawianiu się znakomicie pisze Andrzej Markowski w książce Jak dobrze mówić i pisać po polsku. Wykorzystam jego rady do krótkiego omówienia sposobów, w jakich możemy się przedstawiać innym ludziom.
Sposób przedstawiania się – co nie będzie żadnym zaskoczeniem – zależy oczywiście od sytuacji, które można najogólniej podzielić na trzy okoliczności:
1. Oficjalna sytuacja – ale występuję jako osoba prywatna.
2. Przedstawiam się jako przedstawiciel (kogoś lub czegoś, najczęściej więcej niż jednej osobie).
3. Nieoficjalna sytuacja.
Zacznijmy od punktu nr 1. W oficjalnej sytuacji należy podać swoje nazwisko, a najlepiej imię i nazwisko. Poprzedzamy to formułką np. Pan pozwoli, że się przedstawię. A jeżeli ktoś podchodzi do nas lub jesteśmy witani jako kolejna osoba, tę wstępną formułę można pominąć i podać tylko swoje imię i nazwisko.
Markowski podaje też kilka rzeczy, o których należy przy tej okazji pamiętać. Oto one:
- Najpierw podajemy swoje imię, a potem nazwisko, np. Jestem Tomasz Powyszyński, nie: Jestem Powyszyński Tomasz. Nazwisko występujące przed imieniem ma sens jedynie wtedy, gdy sporządzamy alfabetyczną listę osób.
- Mniej elegancką, ale także dopuszczalną formą jest powiedzenie: Tomasz Powyszyński jestem.
- Zamiast słowa jestem możemy użyć formuły nazywam się, jednak to przyjęte jest wtedy, gdy po zdaniu: Nazywam się Tomasz Powyszyński następuje jakiś dalszy ciąg, np. Nazywam się Tomasz Powyszyński, jestem autorem tekstów na blogu JęzykoweDylematy.pl. Można też powiedzieć: Pani pozwoli, że się przedstawię. Nazywam się Tomasz Powyszyński.
- Często spotkać się można z formułą: Moje nazwisko Powyszyński – nie jest ona zbyt elegancka. Jest bardzo urzędowa, oficjalna, gdyż wyklucza użycie imienia. Samo nazwisko brzmi bardzo oficjalnie. Lepiej więc tej formuły unikać.
- Nie powinno się podawać, w przypadku oficjalnej sytuacji, imienia w formie zdrobniałej. Razić może powiedzenie przełożonemu: Jestem Tomek Powyszyński. Jest to pomieszanie stylów potocznego z oficjalnym w jednym zdaniu.
Przejdźmy do punktu nr 2. Gdy jesteśmy przedstawicielami jakiejś instytucji, sprawa wygląda inaczej. Markowski nawet pisze, że jest to takie „niby-przedstawianie się”, bo czasem nawet nie wymienia się swojego imienia i nazwiska. Mówi się np. Proszę państwa, jestem przedstawicielem firmy „Dobry Smak” albo Dzień dobry. Jestem z Polskiego Radia.
Zwykle w takich sytuacja przedstawienie się poprzedza dłuższą wypowiedź, np. Nazywam się Tomasz Powyszyński, jestem redaktorem piszącym na blogu JęzykoweDylematy.pl. Chciałbym państwu coś opowiedzieć o języku polskim.
Na koniec punkt nr 3. Sytuacje nieoficjalne mają to do siebie, że są swobodniejsze i pozostawiają wiele dowolności. Można np. wymienić swoje imię, także w formie zdrobniałej. Można dodać swoje nazwisko, choć to konieczne nie jest, bo w grupie rówieśniczej podanie samego imienia wystarczy. Na pewno nikt nie będzie próbował przedstawiać się w takiej grupie samym nazwiskiem, bo to wprowadza element oficjalności.
We wszystkich sytuacjach, które skrótowo zostały przeze mnie opisane, możliwe jest podanie jakichś dodatkowych informacji o sobie, dzięki czemu inni lepiej będą mogli zorientować się, kim jesteśmy, np. Nazywam się Tomasz Powyszyński, jestem pracownikiem działu… Powinno to wywołać jakąś reakcję drugiej strony, chyba że mowa o sytuacji „niby-przedstawiania się”, gdy reprezentujemy jakąś instytucję. Zazwyczaj jednak konieczne jest potwierdzenie przyjęcia czyjejś prezentacji, a można to zrobić na dwa sposoby:
- druga osoba także się przedstawia,
- druga osoba nie przedstawia się z jakichś powodów, ale odpowiada na prezentację.
W przypadku pierwszym używa się tych samych formułek, o których mowa była wcześniej. Przejawem grzecznego zachowania jest jednak poprzedzenie tego reakcją na prezentację, np. ktoś się nam przedstawia, a my odpowiadamy: Bardzo mi miło. Jestem Tomasz Powyszyński.
A kiedy druga osoba jest zwolniona z przedstawiania się? Gdy np. jest kierownikiem prowadzącym naradę, któremu przedstawiają się jej uczestnicy. Oni wiedzą, kim jest kierownik. Także gospodarz wielkiej imprezy nie musi się przedstawiać – robią to goście, którzy zostali zaproszeni. Można więc powiedzieć, że przedstawiać się nie musi osoba dobrze znana w towarzystwie, pełniąca funkcję organizatora czy gospodarza. Jeżeli jednak mimo to zdecyduje się przedstawić, będzie to tylko jak najlepiej o niej świadczyć – to wyraz uprzejmości i indywidualnego traktowania każdego, z kim rozmawia.
Dobry. Jak słyszę dziennikarzy radiowych którzy przedstawiają się – Ania, Sławek, od razu zmieniam kanał. Nic nie mam przeciwko dobremu mniemaniu o sobie, wręcz przeciwnie. Ale takie przedstawianie się, uważam jest nieładne, jak dziecko powie mam na imię Jasia, to jest to do przyjęcia. Lubię jak dziewczyna przedstawiając się powie: Baśka, Kaśka. Jak by powiedziała – Basia, to bym zrobił najwyżej grymas ust, a jak np. Basieńka, to bym uciekał gdzie pieprz… Dziś z ogólnym wychowaniem jest kiepsko, mnie jakoś inaczej nauczono.
Już wielokrotnie słyszałam / czytałam jak ludzie się przedstawiają tak:
– MAM NA IMIĘ Jan Kowalski
– NAZYWAM SIĘ Jan
– czyli takie przestawienie. Trochę to denerwujące :/
A co z przedstawianiem się obojgiem imion i nazwiskiem?
Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, i niczego to nie zmienia w powyższej teorii.
Jeśli przedstawiamy się samym imieniem, zwłaszcza w formie zdrobniałej, to dajemy jednoznaczny sygnał, że należy się do nas zwracać po imieniu właśnie. Uważajmy, bo nie z każdym od razu chcemy być „na ty”!
Podanie imienia i nazwiska sugeruje zwracanie się per „panie Tomku”, też raczej nie całkiem formalne. Najbardziej jednoznacznie oficjalne jest podanie samego nazwiska. Ja tak zawsze robię, jak nie chcę się od razu zaprzyjaźniać (rzadko, bo normalnie nie mam nic przeciwko mówieniu sobie po imieniu, zwłaszcza w gronie rówieśników, nawet takich 40+).
Krzyśku,
forma przedstawienia się narzuca sposób zwracania się do Ciebie. Jeśli po takim (Krzysiek) sposobie przedstawienia się ktoś nazwie cię „(panem) Krzysztofem”, znać, że poczuł się dotknięty i wydłuża dystans. Jeśli przedstawisz się „Krzysztof Ygrekowski”, dużym nietaktem będzie zwracanie się do Ciebie per Krzysiu. Natomiast w stosunkach oficjalnych stosowanie zwrotu typu „Panie Krzysztofie” lub „Krzysztofie” zależy od zwyczajów regionalnych (w Wielkopolsce będzie to gorzej odebrane niż gdzie indziej; tu z kolei lepiej przyjmuje się zwroty po nazwisku), od wzajemnego statusu osób (np. student do wykładowcy tak nie może się odezwać) i od zależności wiekowych. Lepiej nie ryzykować i zwracać się „proszę Pana, proszę Pani” lub – przy znacznych różnicach w statusie – tytułami zawodowymi bądź naukowymi z poprzedzającym „Panie, Pani”.
A tak na marginesie: tymi sprawami zajmuje się raczej savoir vivre niż językoznawstwo.
Też tak mam
Dzień dobry,
a czy możliwe i grzeczne jest przedstawianie się w ten oficjalny sposób: „Dzień dobry! Moje nazwisko Iksińska” w rozmowach telefonicznych, które wykonujemy w celu załatwienia czegoś, do czego nasze imię nie jest konieczne, a jedynie nazwisko, które pozwala nas zidentyfikować, na przykład dzwoniąc do sklepu czy lekarza?
Pozdrawiam!
Witam,
Spotkałem się kilkakrotnie z formą powitania typu: „Jestem Sebastianem”.
Nie bardzo wiem skąd się to wzięło. Czy jest to forma żartu? Zabawy językiem? Formę tę usłyszałem w towarzystwie „artystów”, jednak nie do końca wydaje mi się ona poprawna a wręcz pretensjonalna. Czy spotkali się Państwo z taką formą? Czy jest poprawna?
Spotkałem się. Mój trzyletni syn mawia, że jest Dominikiem 😉 Traktowałbym to jako formę żartu. Chyba że kontekst jednoznacznie sugeruje coś innego.
Może dla dziecięcej (i Sebastianowej 🙂 ) logiki bycie chłopcem, uczniem, synem, dzieckiem, dorosłym, nauczycielem [„jestem uczniem”, „jesteś chłopcem”] – narzuca bycie Dominikiem [„jestem Dominikiem”]?
Tak, myślę, że taka jest logika tych wypowiedzi. Pamiętam, że starszy z moich synów też kiedyś sformułował taki wniosek, że ja jestem Pawłem Pomiankiem, a on Piotrusiem Pomiankiem, wychodząc od tego, że wszyscy – miał na myśli wszystkich członków rodziny – jesteśmy Pomiankami (co w przypadku nazwiska już może przecież tak funkcjonować). Język dzieci często jest niezgodny z tym oficjalnym, ale zawsze rządzi nim jakaś logika.
Dokładnie. Idąc tym tropem, skoro Pomianek – to nazwa, Paweł, Piotruś, Sebastianek, i inny Tomek to nazwy, logicznym wydawałoby się, że „jestem Tomkiem”, „jestem Pawłem” – nie jest błędem.
Nie mówi się: Kto jesteś? tylko Kim jesteś?
Może chodzi tutaj o nieścisłość w języku polskim i żart z tej nieścisłości?
Jestem (kim?, czym?), bo przecież nie (kto? co?)
Dzban, Kominiarz, Szarlotka, Samochód, Policjant, Murarz, Pedał, Łożysko…
Powiemy: niezły policjant ze mnie, ale nie powinno się mówić: „jestem policjant”. Dzieci ucząc się języka cały czas, zauważają takie niuanse. Dorośli mają „we krwi” (nie wszyscy :)) że powinno się mówić „jestem Sebastian”.
Bo czy są jakieś wyjątki w Narzędniku? Jakoś na dzień dzisiejszy nie pamiętam.
Idąc dalej, dzieci czasem pomagają nam wrócić na właściwe tory, nie zawsze ich logika jest błędna. Może częściej powinniśmy słuchać dzieci a nie kanonów i dogmatów 🙂
Cały czas mówimy o języku, w którym są haczyki tego typu – języku polskim.
Zatem czy jest zasada, która mówi jak się przedstawiać ? (poza relacjami międzyludzkimi)
To tylko moja subiektywna ocena, choć sam przedstawiam się: Jestem Tomasz 🙂
Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam.
PS. Przepraszam za „witam” w poprzednim poście. Nie zdawałem sobie sprawy, że to może być odebrane jako stawianie się na wyższej pozycji, ale o tym przeczytałem trochę później.
To tak dla równowagi:
„Jestem sobie pan, …” [Wyspiański, Wesele, scena XXV, poeta]
„Jestem sobie przedszkolaczek” [piosenka dziecięca, autor nieznany]
„Krakowiaczek jestem sobie” [W.Gorecki(?), melodia ludowa]
„Jestem sobie mały miś” [„Miś Uszatek”, piosenka z filmu TV]
„Ja nie jestem Wodnik tylko Ryba” [SJP PWN o znakach zodiaku]
„Jestem” + przymiotnik (np. „jestem chory”) – wtedy przymiotnik piszemy w mianowniku; pisownia przymiotnika w narzędniku, charakterystyczna dla XIX w., jest obecnie uważana za niepoprawną.
„Jestem” + „prosty, zwykły” + „chłop, człowiek, żołnierz…” – frazem mający podkreślić prostotę tak się wypowiadającego.
To tak tylko pobieżnie…
Ciekawa sprawa z tą frazeologią przedstawiania siebie w „nieprawidłowych” (pozornie?) przypadkach.
„Witam, moja godność Joanna Nowak, reprezentuję firmę itd. …..” Czy można stosować taką formę powitania i przedstawiania się w pierwszym kontakcie telefonicznym? Stosuje taką formę młoda, 29 letnia osoba, która dzwoni do nieznanych sobie lekarzy, farmaceutów, z prośbą o udział w ankiecie. Uważam tę formę za niestosowną, przekonywałam młodą osobę, ale uważa, że ja jestem w błędzie. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Dla mnie osobiście forma jest bezdyskusyjnie niegrzeczna i niestosowna. Podobnie zresztą – to już pozajęzykowo – jak cały telemarketing.
To ja dodam, dlaczego taka forma przedstawiania się jest niegrzeczna. Otóż savoir vivre nakazuje, by w kontaktach międzyludzkich umniejszać swoją osobę, a podnosić godność interlokutora. Jest to zasada obowiązująca we wszystkich kulturach, szczególnie wyraźna na Dalekim Wschodzie. Znajduje swoje potwierdzenie w biblii, nawet w Nowym Testamencie (Łk. 14.7-11), gdzie wyrażono ją explicite: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”. Nikt, kto się sam przedstawia, choćby był dostojnikiem, nie wymienia swoich tytułów i godności; niespotykane jest, by ktoś robił to tak nawet tak: „jestem pan Adam Iksiński”. I to w I Rzeczypospolitej, a co dopiero w dobie współczesnego egalitaryzmu. Osoba, która publicznie określa swoje nazwisko synonimem „godność”, wystawia się na pośmiewisko i ostracyzm oraz daje dowód grubiaństwa, prymitywizmu językowego i buty.
To jedno, a druga kwestia to to nieszczęsne Witam, sugerujące, że telemarketer stawia się w jakimś sensie jako ktoś wyższy. Gospodarz może powitać gości, szef swoich podwładnych. O ile jeszcze w mailach, gdzie ciągle trwają przecież poszukiwania odpowiedniej formy, na to Witam można przymknąć oko, o tyle już w kontaktach ustnych brzmi to koszmarnie. Tak więc nagromadzenie form sugerujących wywyższanie się telemarketera jest tutaj absolutnie zaskakujące.
Mnie osobiscie razi froma przedstawiania sie z „jestem”. Odczuwam to, jako obce jezykowi polskiemu, kalkę z angielskiego. Szczególnie w sytuacjach oficjalnych
Całkowita zgoda.
Nie rozumiem, dlaczego w poradnikach językowych czasami pojawia się to „jestem”.
Czy autorzy sami przedstawiają się w ten sposób? Śmiem wątpić. A więc nie bądźcie bardziej katoliccy niż papież.
Czy dopuszczalna jest forma „nazywam się imię” bez nazwiska?
Wtedy powinno się powiedzieć „Mam na imię…”
Witam, wiem, że ten post jest sprzed dwóch lat, jednak mam nadzieję, że moja ciekawość zostanie zaspokojona.
Jeżeli jedna osoba jest nowa w towarzystwie np. dwóch znających się już wcześniej osób, to czy przedstawiając się należy przed uściskiem dłoni z każdą osobą powiedzieć jak się nazywam, czy wystarczy raz się przedstawić, a później tylko uścisnąć dłoń nowo poznanym osobom?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Szanowna Pani,
wydaje mi się, że to nie jest już kwestia etykiety językowej, ale ogólnego savoir vivre’u, od którego specjalistami trudno byłoby nam się mienić.
Łączę wyrazy szacunku.
Witam, mam pewien dylemat natury językowej.
Czy forma „przedstawił się z imienia i nazwiska” jest poprawna?
pozdrawiam
Nowy słownik poprawnej polszczyzny, który mam pod ręką, wprost takiego zwrotu nie piętnuje, ale i nie zawiera. Za to Słownik języka polskiego z frazeologiami i przysłowiami pod red. Polańskiego zawiera zwrot: Dyrektor wymienił go z imienia i nazwiska. Wydaje się więc, że jest to forma poprawna.
Dzień dobry.
Wielokrotnie słyszę jak pewien Pan przedstawia się w ten oto sposób.
Imię Nazwisko się nazywam …
Czy ta forma jest poprawna ?
Tak, ale tylko w konwencji żartobliwej. Jako pewna forma, nazwijmy to, zabawy składniowej.