Gdy maturzysta przygotuje już samodzielnie swoje wystąpienie, a nauczyciel je zaakceptuje, pozostaje tylko dobrze przygotować się do publicznego wystąpienia przed komisją. Dla wielu uczniów właśnie ten moment jest najtrudniejszym etapem przygotowywania się do matury ustnej z języka polskiego.
Jak podają najnowsze badania, podczas przemowy ocenie podlega przede wszystkim mowa ciała. Stanowi ona 55% ogólnej oceny wystąpienia. Na drugim miejscu pojawia się ton głosu (38%), a tylko 7% oceny stanowi treść wywodu. Tak więc uwagę słuchacza przyciąga nie tylko to, co mówca wygłasza, ale przede wszystkim, w jaki sposób to czyni.
Jeśli maturzysta nie będzie zdawał sobie sprawy z tego, że mówi nie tylko głosem, ale także ciałem, oczami, gestami, mimiką, to – choć komunikowanie niewerbalne nie jest oceniane na egzaminie – odciśnie to piętno na sposobie wygłaszania przez niego prezentacji. Bo przecież prezentacja, jako wynik samodzielnej ponadpółrocznej pracy maturzysty, powinna być wystąpieniem, w którym nie chodzi o to, by w ogóle MÓWIĆ, ale o to, by PRZEMAWIAĆ dobrze.
Opanowanie treściowe przemowy
No dobrze – ale jak możemy właściwie przygotować się do wystąpienia, skoro stres, jaki zwykle odczuwamy podczas takiego wydarzenia, wydaje nam się nie do opanowania? Najlepszą metodą jest perfekcyjne przygotowanie merytoryczne. Musimy doskonale nauczyć się opracowanego przez nas tematu prezentacji. Musimy go rozumieć, swobodnie się po nim poruszać, żywo się w niego zaangażować, być pewnym tego, czego się nauczyliśmy, a ponadto – ważne jest, by często powracać do kluczowej myśli, przywoływać punkt wyjścia.
A wszystko po to by:
1. udowodnić prawdziwość swoich wywodów,
2. pozyskać sobie słuchaczy,
3. wzbudzić w komisji przychylną dla siebie postawę,
4. zdać na piątkę.
Dobrym pomysłem na opanowanie treści prezentacji jest opracowanie sobie minikonspektu. Mogą to być np. hasła, które będą działały na zasadzie skojarzeń i będą nam przypominały o kolejnych częściach wystąpienia. Nie martwmy się, jeśli ćwicząc przed lustrem, powiemy coś inaczej, niż mieliśmy zapisane w prezentacji. Nasz język ma być elastyczny, a nie sztuczny. Przecież naszym celem nie jest wyuczenie się prezentacji słowo w słowo na pamięć! Chodzi o to, by przekonać komisję do swoich racji. Oczekuje ona myślącego mówcy, a nie recytatora.
Wyraz twarzy, gesty, postawa ciała
Warto byłoby przećwiczyć naszą wypowiedź przed lustrem. Wtedy zobaczymy, jakich gestów, jakiej mimiki należałoby unikać, by nie zakłócać odbioru naszego wystąpienia. Mimika ma uzupełniać delikatne werbalne komunikaty. Nie może im przeczyć lub powodować efektu komicznego. Zwróćmy uwagę na to, by potrenować nawiązywanie kontaktu wzrokowego z komisją. Patrzenie w okno, studiowanie czystości naszego obuwia czy długości paznokci jest wykluczone.
Kolejny problem – co zrobić z rękami? Na pewno nie możemy schować ich do kieszeni. Możemy je założyć za plecami. Najlepiej jednak, jeśli będziemy mieli w rękach ołówek lub długopis. Ale tu od razu uwaga – wybierzmy raczej taki ze skuwką, by uniknąć niekontrolowanego i denerwującego pstrykania.
Jeśli chodzi o postawę ciała – musimy ją kontrolować. Nie możemy się kiwać, przestępować z nogi na nogę, stać niechlujnie, wyzywająco lub lekceważąco. Nie powinniśmy także opierać się o ścianę czy ławkę. Z drugiej strony, nie stójmy na baczność. Najlepiej jest ustawić się w lekkim rozkroku, by zachować swobodę i komfort. Natomiast jeśli podczas naszego wystąpienia będziemy musieli podejść z materiałami do komisji i pokazać coś z bliska, pamiętajmy, by nie naruszać strefy osobistej (do 120 cm), a już absolutnie – intymnej (do 45 cm). Nieprzestrzeganie tych zasad może spowodować dystans i usztywnienie relacji między stronami.
Emisja głosu
Zwróćmy uwagę, by nasz głos nie był zbyt monotonny, jednostajny. Poza tym nie spieszmy się, mówmy spokojnie, oddychajmy równomiernie, a unikniemy zadyszki czy chrypki. Wystrzegajmy się też zbyt długich przerw w mówieniu, by nie wzbudzać w słuchaczach zbędnego napięcia i niepokoju. Mówmy głośno i wyraźnie, ale uważajmy na zbytnie przerysowanie, by nie osiągnąć efektu sztuczności. Ponadto ważne jest, by istotne myśli, tezy, problemy zaakcentować właściwą intonacją i siłą głosu.
Stosowny wygląd
80% komunikatów odbieramy wzrokiem, więc aspekt wyglądu jest wyjątkowo ważny. Od zdającego egzamin maturalny oczekuje się stosownego stroju, adekwatnego do sytuacji. Nie przychodźmy na egzamin w japonkach czy trampkach, w krótkich spodenkach czy w hawajskich koszulach, nie ubierajmy się w wydekoltowane bluzki i krótkie spódniczki, nie obwieszajmy się biżuterią, nie róbmy zbyt wyzywającego makijażu, a długie włosy najlepiej w tym dniu spiąć.
I pamiętajmy o czasie. To tylko – a może aż – 15 minut. Komisja zobowiązana jest do skrupulatnego przestrzegania tego przedziału. Tolerancja czasu jest niewielka, około jednej minuty. Wykorzystajmy ten czas, by nie tylko wizualnie, ale przede wszystkim intelektualnie zachwycić naszych szanownych słuchaczy.
Powodzenia!
Autor: Małgorzata Kubicz
Myślę, że te 7% nie oznacza, że wykorzystując odpowiednio mowę ciała, możemy powiedzieć byle co i dostaniemy dobrą ocenę. Chyba chodzi o to, że jeżeli powiemy coś dobrze, to będzie to znacznie lepiej odebranie, jeżeli podkreślimy to odpowiednią mową ciała, niż gdybyśmy mieli to wypowiedzieć jakoś beznamiętnie, mrucząc coś pod nosem. Mowa ciała może podnieść nam ocenę, ale wątpię, że zapewni nam dobrą ocenę, kiedy nic nie umiemy.
Autorem tych badań jest Albert Mehrabian. Nie należy oczywiście ciasno trzymać się tych badań, zresztą wokół nich swego czasu wybuchła wielka dyskusja. Chodziło mi jedynie o to, by przytaczając te dane uświadomić, jak ważne jest to JAK mówimy, przemawiamy. Nie powiedziałam jednak, że nieważne czy bez znaczenia jest to, co mówimy, treść. Przecież występujemy przed komisja z konkretnym tematem, z konkretną wiedzą. Nie mówimy o niczym. Więc treść przekazu jest ważna i to jest oczywiste. Komisja przecież nie ma zamknietych uszu i słyszy, co sie do niej mówi. Ale też przecież obserwuje jak my sie zachowujemy i jak potrafimy treść przekazać, czy umiemy się w temacie swobodnie poruszać i nie boimy sie go przekazywać.
@Agatka z IVa
Rozumiem, ale nie sądzę, że Małgosia tak twierdzi. Jeszcze raz proponuję wrócić do drugiego akapitu i fragmentu, który pogrubiłem w poprzednim komentarzu.
Tyle że do prezentacji – wiedzy potrzeba nie aż tak wiele (to wąski zakres, w którym maturzysta powinien być specjalistą, bo siedział w temacie pół roku czy rok). Żeby dobrze się zaprezentować na maturze wiedza jest konieczna (i o przygotowaniu od strony wiedzy było już kilka artykułów). Ale o ile wiedza wszystkich maturzystów na temat wycinka, który mają omówić, jest na podobnym poziomie, o tyle będą występować ogromne różnice w sposobie jej sprzedania. I sądzę, że o to tutaj idzie…
Może w skrócie. Kiedy przeczytałam dane z tych badań (co to za badania nawiasem mówiąc – kto je przeprowadzał, na kim itd.?), to strasznie przykro mi się zrobiło, że sama wiedza na jakiś temat ma tak małe znaczenie. I o ile zrozumiałe byłoby to, gdyby dotyczyło wyłącznie, powiedzmy, przemówień polityków, działaczy sportowych, gwiazd (co to tańczą np. na lodzie) czy tp., to już jeśli miałoby to dotyczyć nauczycieli w stosunku do ich wychowanków, to coś tu jest nie tak…
Czy, idąc tym tropem konsekwentnie, można by przewidywać, że niedługo najlepsze oceny będą zbierać uczennice zdolne do odtańczenia przed komisją egzaminacyjną tańca brzucha?
Do: Agatka z IVa
Oczywiście „gosiak.bk” to Autorka tekstu – żeby nie było niedomówień 🙂
A propos poprzedniej kwestii zwróciłbym jeszcze uwagę na jedną rzecz:
Jeśli maturzysta nie będzie zdawał sobie sprawy z tego, że mówi nie tylko głosem, ale także ciałem, oczami, gestami, mimiką, to – choć komunikowanie niewerbalne nie jest oceniane na egzaminie – odciśnie to piętno na sposobie wygłaszania przez niego prezentacji.
Autorce nie chodziło o to, że w prezentacji maturalnej mowa ciała ma 55%, tylko ogólnie. I choć na maturze pozornie nie jest brana pod uwagę, to wpływa ona w dużej mierze na odbiór prezentacji.
To tak troszkę, patrząc na zarzut Agatki z IVa inaczej…
Dokładnie, zgadzam sie z tym co powiedział Paweł. Przecież w każdych oficjalnych sytuacjach, podczas poszukiwania pracy, ale także w pracy z ludźmi, ważna jest nasza ogólna prezencja, stosowność, umiejetność zachowania się jak i umiejetność najlepszego zaprezentowania naszej osoby, a dla nieśmiałych – umiejetność przezwyciężenia własnych lęków i zapanowania nad emocjami. Tego własnie uczy prezentacja.
A ja – biorąc pod uwagę doświadczenia ze studiów – bardzo się zgadzam z wynikami tych badań i z tym, co podkreśliła Gosia. I przede wszystkim w tym kontekście jestem wielkim zwolennikiem prezentacji maturalnych w takiej formie, jak to teraz jest praktykowane. W czasie egzaminów ustnych na studiach wiedza nie jest najważniejszym elementem. Ja bym nie przesadzał z tymi 7%, ale dawałbym jej tak koło 1/3 wpływu na ostateczny wynik danego egzaminu (mówię o kierunkach humanistycznych, ale z tego, co wiem, można ten wniosek traktować jako ogólny). Dlatego prezentacja maturalna jest takim przetarciem do egzaminów ustnych na studiach.
Zresztą, nie oszukujmy się. Sam sens prezentacji maturalnej na przygotowany temat jest tylko wówczas, jeśli skupimy się właśnie na „jak”, na sposobie prezentacji. Wiadomo przecież, że tych prezentacji maturzysta nie przygotowuje samodzielnie. Nie jest ona również sprawdzeniem ogólnej wiedzy z języka polskiego (od tego jest egzamin pisemny), bo dotyczy maleńkiego wycinka. Czym więc jest? Przede wszystkim właśnie umiejętnością „prezentacji”, sprzedania tego, co maturzysta przygotował. No i jeszcze sprawdzeniem jego inteligencji, asertywności, tego jak poradzi sobie z pytaniami zadanymi ad hoc.
Jest też sprawdzeniem jego języka w kontekście umiejętności wypowiadania się. I to są rzeczy po stokroć ważniejsze niż wiedza ogólna o lekturach. Bo potem w czasie rozmowy kwalifikacyjnej w pracy, w czasie pracy, w czasie układania dorosłego życia – właśnie takie umiejętności będą potrzebne. Podczas gdy dokładną treść lektur (które oczywiście należy czytać, poznawać, uczyć się interpretować) już dawno w większości pozapominamy.
„:Jak podają najnowsze badania, podczas przemowy ocenie podlega przede wszystkim mowa ciała. Stanowi ona 55% ogólnej oceny wystąpienia. Na drugim miejscu pojawia się ton głosu (38%), a tylko 7% oceny stanowi treść wywodu. Tak więc uwagę słuchacza przyciąga nie tylko to, co mówca wygłasza, ale przede wszystkim, w jaki sposób to czyni.”
To może i proporcjonalnie podzielić czas przeznaczony na naukę języka polskiego między nauczycieli: 7% – poloniści, 93% – specjaliści od PR?