Bardzo ciekawą prywatną wiadomość z pytaniem przesłała nam ostatnio na Facebooku p. Aga:
Szanowni Doradcy językowi,
chciałabym zapytać o pewną rzecz nurtującą mnie w pracy. Pracuję na uczelni wyższej, z czym wiąże się pisanie publikacji oraz przeróżnych materiałów dla studentów, w tym podręczników. Jest to dziedzina związana z medycyną. Staram się pisać poprawnie pod względem językowym, ale równocześnie zgodnie z polskim ustawodawstwem. Mój problem dotyczy sposobu zapisu miar – wartości i jednostek. Według różnych wytycznych językowych nie jest zalecane stawianie spacji przed symbolami typu % czy °C, jednakże rozporządzenie Rady Ministrów z 2006 r. wymaga stawiania tej nieszczęsnej spacji np. przed stopniem. Jeszcze większy problem mam z mmHg (według rozporządzenia) lub mm Hg, według zasad „językowych”. Co począć? Poradźcie!
Szanowna Pani,
przede wszystkim zaskakuje mnie, że Rada Ministrów daje w ogóle w tych sprawach jakieś wytyczne językowe. Tutaj natychmiast przychodzi mi na myśl, że możemy mieć do czynienia ze sprzecznością z ustawą o języku polskim z 1999 r., która to ustawa miała język polski „chronić”. A jeśli państwo w swoim ustawodawstwie samo w ów język godzi, wydając jakieś dziwaczne przepisy… Pytanie, czego dotyczą te rozporządzenia Rady Ministrów, bo osobiście tego nie wiem.
Cóż, Pani problem nie dotyczy stricte zasad językowych, bo te dokładnie Pani zna i w swoim liście je Pani przedstawiła. Zresztą, gdyby chciał ktoś temat zgłębić, odsyłam na inny blog o podobnej tematyce: tutaj – wydaje się, że nie ma sensu się powtarzać. Chciałem jednak przedstawić Pani list Czytelnikom, bo mało kto zdaje sobie sprawę, że i tego typu ingerencje państwa istnieją, a przedziwne ustawy tego typu są wprowadzane w życie.
Jeśli mam odnieść się bezpośrednio do Pani pytania „Co począć?” – powiem tak: zawsze będę się opowiadał za tym, żeby pisać zgodnie z obowiązującymi regułami językowymi. Jeśli jednak w Pani przypadku z poprawnym pisaniem wiązałyby się jakieś konsekwencje, lepiej z ciężkim sercem zastosować się do wymagań ustawodawcy. Może być zresztą i tak, że będzie Pani pisać do jakiegoś periodyku medycznego, w którym powinien panować jednolity system zapisu jednostek, których przykłady Pani podała. Uważam, że reguła konsekwencji jest tu na tyle istotna, że prawdopodobnie lepiej ustąpić i zgodzić się na zapisy obowiązujące na Pani uczelni, niż upierać się przy swoim i być jedyną osobą, która stosuje inne zapisy.
Paweł Pomianek
Ja ze swej strony dodam jeden argument, który tu się nie pojawił. Otóż „mmHg” to jest miano (nazwa) jednostki, a nie skrót od dwóch słów: „milimetrów” i… właśnie, państwo poloniści – jak chcecie to czytać? – „rtęci”? Jednostkę o mianie „mmHg” czytamy „milimetrów słupa rtęci”. Spacja pomiędzy „mm” a „Hg” jest chyba błędna również z powodów językowych, a logicznych na pewno. Podobnie nikt nie dorabia kropek i spacji w mianach „Mm” (mila morska) czy „at” (atmosfera techniczna).
Osobiście uważam, że sprawa stosowania języka powinna być uzależniona od utartych zwyczajów, czyli tzw. uzusów. To one mogą być wyznacznikiem dla prawa, nie na odwrót.
Gdybym miał problem z zapisem czegokolwiek, sięgnąłbym po słownik, a nie po rozporządzenie Rady Ministrów ;).
Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Tak już mam, że gdy mam wątpliwości – na wszystko patrzę z logicznego punktu widzenia. Słowniki wskazują na to, by symbole typu % zapisywać bez odstępów, wiemy to i tak zapisujemy. To czego w takim razie dotyczy rozporządzenie Rady Ministrów? Według mnie tu chodzi o zapis w połączeniu z układem SI.
W materiałach specjalistycznych stosowane są jednostki z układu SI, czyli według mnie zapis innych jednostek, dla ujednolicenia, zachowania konsekwencji zapisu (!), powinien wyglądać tak, jak wskazuje na to, hm, wzorzec (?) układu SI, czyli z odstępem.
Materiały specjalistyczne powinny być czytelne dla każdego, dlatego też stosuje się opisywany wyżej Międzynarodowy Układ Jednostek Miar (SI) oraz jednostki pochodne układu SI. Ich zapis powinien być konsekwentny, a zatem zasadne jest stosowanie spacji po symbolach typu %. I nie muszę chyba dodawać, że specjaliści powinni stosować międzynarodowy zapis.
Materiały dla studentów klasyfikowałbym właśnie jako materiały specjalistyczne, zawodowe (nie wiem, która nazwa lepsza). Ale jako że jestem człowiekiem dającym o język, swoje notatki zapisywałbym według norm języka polskiego ;).
Reasumując ten wątek: jednostki w materiałach dla studentów zapisywałbym według wzorca układu SI, gdyż takim powinni się posługiwać jako specjaliści. Sam dla siebie (na własne potrzeby, kontakt ze znajomymi) stosowałbym jednak zapis według wzorca języka polskiego.
Wypowiem się jeszcze na temat jednostki mmHg/mm Hg. Osobiście stosowałbym zapis łączny. Taki zapis widnieje w rozporządzeniu Rady Ministrów, więc taki właśnie zapis widziany byłby przeze mnie w materiałach specjalistycznych. Dodatkowo zapis łączny zaleca stosować Wolański w swoim „Edytorze tekstów”.
Cały ten komentarz to tylko opinia małego szarego człowieka, a zatem proszę nie brać go do serca, a traktować jako informację dodatkową.
Bardzo dziękuję za komentarze.
Postanowiłam jednak się nie wyłamywać z ogólnego zwyczaju i napisać zgodnie z wytycznymi „językowymi”. Nie będę sama jedna pisać zgodnie z Rozporządzeniem, które jak widać czytają tylko nadgorliwcy.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich komentatorów. Bardzo mi Państwo pomogliście. 🙂
Zdaje mi się, że gdzieś na blogu Magdaleny Bród była dyskusja o tych stopniach.
Widzę, że w tekście jest wzmianka o dyskusji na „Dylematach filolożki”, przepraszam, musiałem się zagapić.
Z godzeniem w język bym nie przesadzał, równie dobrze można by takim godzeniem nazwać wszelkie uchwały RJP, które zmieniają cokolwiek w pisowni. Raczej właśnie można powiedzieć, że jest to godzenie w instytucje, które opracowały przepisy różniące się w rzeczonej kwestii od rozporządzenia. Ale zgadzam się z Pszetfurnią, że różne takie rzeczy mogłyby Szanowne Rady ze sobą dla porządku uzgodnić.
Co do samego problemu, myślę, że należałoby się zastanowić, który wybór pociąga za sobą groźniejsze konsekwencje. Postępowanie niezgodne z nakazami RJP czy innych językodawców może grozić chyba wyłącznie konsekwencjami społecznymi, że tak to ujmę, a czy niedostosowanie się do rozporządzenia RM wiąże się z konsekwencjami prawnymi — nie mam pojęcia.
Swoją drogą, kilka lat temu pewne osoby nawoływały do pociągnięcia do odpowiedzialności ówczesnego ministra spraw zagranicznych za działania sprzeczne z ustawą o języku polskim. Chodziło wtedy, jeśli dobrze pamiętam, o jakąś stronę internetową, powstałą pod auspicjami MSZ, na której prezentowano słowa z młodzieżowego slangu. Miało to być jakoby niezgodne z zapisami o obowiązku ochrony języka polskiego przez organy władzy publicznej. Nie wydaje mi się jednak, żeby można było takie oskarżenia traktować poważnie.
Może to Państwa też zainteresuje: „Rada Języka versus Rada Ministrów”
No jasne! Bardzo dziękuję. Myślę, że i p. Aga z przyjemnością zajrzy.