Ostatnio moja znajoma graficzka przysłała mi następujący rozbudowany i arcyciekawy wywód:
Gdy pisze się podziękowania, certyfikaty albo jakieś dyplomy, to odmieniamy dla kogo to jest, prawda? Wiem, że przez pewien czas było coś takiego, że nie odmieniało się, nawet miałam o tym na polskim, ale to były czasy gimnazjum, potem też na lekcjach miałam, że „z powrotem” odmienia się adresata dyplomu. Swoją droga, mam dyplomy dla Emilia Grafik i dla Emilii Grafik :P.
Ale do sedna. Robię podziękowania dla 30 firm, instytucji albo po prostu dla osób i „zleceniodawca” kazał mi wpisać bez odmiany. Przykład: Podziękowanie dla Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Cezary Kowal – Ordynariusz Diecezji Dębickiej. Dla mnie to nie brzmi i nie wydaje mi się być poprawnym. Wolałabym wpisać: Podziękowania dla Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Cezarego Kowala – Ordynariusza Diecezji Dębickiej. Więc jeśli mi pomożesz i powiesz, która wersja jest poprawna, to będę wdzięczna. Bo chciałam odesłać gościa do Językowych Dylematów, ale wpis, który mi się kojarzył, dotyczy odmieniania nazwisk i nie wiem, czy to to samo. A właśnie… w przypadku firmy podziękowania są dla: Zakład Mięsny PODNIEBIENIE-DOLNE Sp. z o.o. – prezes Waldemar Tkanka czy dla Zakładu Mięsnego PODNIEBIENIE-DOLNE Sp. z o.o. – prezesa Waldemara Tkanki. Eh, chce się napisać „polska język trudna język” 😛
UWAGA: Wszystkie występujące w tekście imiona, nazwiska, nazwy diecezji, firm zostały zmienione.
Emilio, mogę Ci tylko pogratulować rozumnego podejścia do języka. Racja co do kwestii merytorycznych jest oczywiście po Twojej stronie. Generalnie można powiedzieć, że w przypadku dyplomów dobrze się kierować dwiema zasadami: 1. Imiona i nazwiska w języku polskim z zasady odmieniamy, o czym – jak zauważyłaś – już pisaliśmy. 2. Trzeba pisać logicznie (czyli w przypadkach, jakie wskazuje szyk zdania).
Dla firmy czy dla prezesa?
Jeśli chodzi o kwestie szczegółowe, odniosę się tylko do sprawy ostatniej, dotyczącej nagrody dla firmy. Proponuję sformułować tekst na dyplomie zgodnie z zasadami języka polskiego, czyli na przykład:
dla Zakładu Mięsnego PODNIEBIENIE-DOLNE Sp. z o.o. – na ręce prezesa Waldemara Tkanki
ewentualnie, jeśli jest taka możliwość, można by napisać odwrotnie
dla Mieczysława Miazgi, prezesa Zakładu Mięsnego PODNIEBIENIE-DOLNE Sp. z o.o.
Bo tak naprawdę – rozumując logicznie – albo nagroda jest dla zakładu, i wtedy w zasadzie nie trzeba wymieniać szczegółowo prezesa, albo nagroda jest dla prezesa zakładu i wtedy najlepsza będzie ta druga propozycja. Wypisanie nagrody dla całego zakładu z wyszczególnieniem prezesa wydaje się nieco sztuczne.
Odmiana jest konieczna!
Dla potwierdzenia, że imiona i nazwiska na dyplomach odmieniać należy, przedrukowuję poniżej szalenie interesującą wymianę zdań z poradni językowej PWN, która dotyczy omawianej kwestii.
Złości mnie maniera nieodmieniania nazwisk. Dziecko przyniosło ze szkoły pięknie wypisany dyplom. Cóż z tego, skoro wstyd mi go pokazać. Na dyplomie bowiem imię jest odmienione, nazwisko zaś nie. Całość sprawia wrażenie co najmniej dziwne. Nikt nie zadał sobie trudu opracowania tekstu, by nazwisko występowało w mianowniku. Nieśmiała uwaga rzucona w towarzyskiej rozmowie wywołała burzę. Podobno niepotrzebnie się czepiam drobiazgów, skoro nawet w sądzie protokoły zawierają takie konstrukcje i nikomu to nie przeszkadza. Mnie przeszkadza! Na dowód, że nie mam racji, pokazano mi taki dokument. Rzeczywiście, było napisane (używam fikcyjnych nazwisk): „Wyrok przeciwko Mateuszowi Józefowi Młotek w sprawie Karola Zenona Wilusz”. Pokusiłam się nawet o uwagę, że nie podpisałabym takiego sądowego dokumentu, bo nazwisko nieodmienione uznałabym za obce. Śmiech rozmówców mnie ogłuszył. Podobno z sądem się nie dyskutuje. Uważam, że mam rację. Proszę o poradę, jak postąpić w sytuacji, gdy urzędowo ktoś przekręca moje nazwisko i czyni to w majestacie prawa.
Szanowna Pani!
Przyjemnie byłoby sądzić, że instytucje, które nie próbują odmieniać nazwisk budzących jakiekolwiek wątpliwości (bo jednak nazwiska pana Nowaka czy pana Kwiatkowskiego odmieniają), czynią tak z delikatności i z obawy, by odmianą nie urazić nosiciela nazwiska. Niestety bardziej prawdopodobne jest, że wynika to z wygodnictwa i nieuctwa, a w najlepszym razie z dogmatyzmu urzędniczego. Sam, choć z oporami, na czeku, nad kreską, pod którą znajduje się słowo komu, piszę Jerzy Bralczyk zamiast, jak chciałbym, Jerzemu Bralczykowi. Boję się, że bank mi nie wypłaci pieniędzy.
Jednakże na dokumentach, w szczególności na dyplomach i innych pismach o funkcji honorującej, na których nasze (i inne) nazwiska mają się ze względów gramatycznych pojawiać w przypadku zależnym, odmiana jest konieczna! Niewiele mamy nazwisk mężczyzn, które brzmią tak samo w każdym przypadku gramatycznym, ogromna większość to nazwiska poddające się odmianie. Życzę dalszej stanowczości i nieulegania presjom wyśmiewających.
Pozdrawiam serdecznie
— Jerzy Bralczyk, prof., Uniwersytet Warszawski
Nasz klient, nasz pan!
A na koniec trochę zamieszajmy w tej teorii. Niezależnie od tego, że racja stoi po Twojej stronie, ostatecznie jako zleceniobiorca powinnaś zgodzić się wykonać projekt zgodnie z życzeniem zleceniodawcy. Oczywiście warto przedstawić wszelkie argumenty, ale jeśli one nie przemówią – niestety: nasz klient, nasz Pan. Nie ulega wątpliwości, że tak wydrukowany dyplom kompromituje (bo jest to naprawdę poważny błąd). Ale kompromituje tego, kto złożył takie zamówienie i tego, kto wręcza dyplomy. Na pewno natomiast winy za tę kompromitację nie ponosi grafik, który starał się wprowadzić cenne poprawki.
Paweł Pomianek
Nie ma gramatyki sądowej, bankowej czy urzędowej. Jest gramatyka polska. Problemy sprawia dopasowanie nazwiska do źle dobranego wzoru dokumentu. Może zamiast tradycyjnego „Dyplom dla” należy użyć innej równie dobrej formuły, która pozostawiając imię i nazwisko w mianowniku uchroni nas przed kłopotami z odmianą. Zatwierdzający wzory dokumentów powszechnie używanych w sądach, bankach oraz innych instytucjach powinni zwrócić uwagę na to czy wzorzec oprócz ładnej formy graficznej ma poprawnie skonstruowaną część tekstową. Wystarczy słownik języka polskiego lub konsultacja w serwisie internetowym taki jak ten.
Ja otrzymałem Dyplom na zwodach wędkarskich i forma nie przypadła mi do dustu. Bo jest tam na pisane dla Wojciecha Nowaka. Przez całe doctychcaszowe życie byle Wojciechem, Wojciech lub Wojtek a teraz mam żeńskie imie
Ale to jest normalna forma dopełniacza Pańskiego imienia i nazwiska. Gdyby to było imię żeńskie, otrzymałby Pan dyplom dla Wojciechy Nowak.
Dzień dobry,
Mam nietypowe pytanie woli w/w wątku.
Jakiś czas temu widziałam następujący dyplom:
DYPLOM
za osiągnięcie
1 MIEJSCA
w turnieju futbolu stołowego
LIGA MISTRZÓW 2017
(….. nazwa firmy)
dla pary
Mateusza Kowalskiego
Mateusza Nowaka
I tu mam pytanie, czy przy takiej formule opisu, gdzie jest podkreślona para zawodników, jednak imiona i nazwiska powinny być nie odmienione?
Dziękuję za odpowiedź
Praktyka (szczególnie częsta w sporcie) jednoznacznie wskazuje, że „DYPLOM [jest] dla pary Kowalski – Pawłowski.” Często półpauzę zastępuje się ukośnikiem (obserwuję to w brydżu) albo spójnikiem „i”. Oczywiście przed nazwiskami można dodać imiona. Jakikolwiek przypadek zostałby użyty wobec wyrazu nadrzędnego (para, duet, trio, itp.), wymieniane za nim nazwiska pozostają w mianowniku.
W tekście takie wypowiedzenie (nazwiska po słowach: para, duet, kwartet, zespół itp.) jest traktowane jako wyliczenie szczegółów (reguła SJP 96.3.). Przykład „[…] holenderski tercet Frank Rijkaard – Ruud Gullit – Marco van Basten” (Ozon, Warszawa 2005) wskazuje, że nazwiska rozdzielone łącznikiem są traktowane jako jeden element językowy; zapewne ukośnik też spełnia ten warunek (chodzi o ew. dwukropek po nazwie ogólnej, jak np. tercet).
Innym zagadnieniem jest „wypełnianie rubryk”. Jeśli jest to dokument, warunki przetwarzania często wymuszają stosowanie mianownika, nawet wbrew gramatycznemu układowi tekstu.
Zatem nic nie wskazuje na możliwość napisania w przedstawionym dyplomie nazwisk w innym przypadku niż mianownik.
Sformułowanie „Dyplom […] dla pary Kowalskiego, Nowaka” sugeruje, że panowie ci mają jakąś parę (trudno sobie to wyobrazić, może są współwłaścicielami pary koni zaprzęgowych?), której przyznaje się ten dyplom.
Dziś w pewnym ogłoszeniu pani dr medycyny, w którym pani ta poleca swoje usługi, spotkałem się z nazwiskiem: Agata Czarnywojtek. Tak, to nie pomyłka; Czarnywojtek.
Wiem, że to żeńskie nazwisko jest nieodmienne. A męskie? A gdyby ta pani dawnym zwyczajem chciała użyć swego nazwiska jako żony Czarnywojtka (bo ja tak bym napisał męski D. l.poj.)? Czarnywojtkowa? A córka Czarnywojtkówna?
Trochę już minęło od publikacji tego ciekawego artykułu, ale może ktoś zauważy komentarz 🙂
Jakiś czas temu nasunęło mi się pytanie: jak sformułować podziękowania skierowane do całej listy osób tak, aby wystepowały one w mianowniku (bo lista zawiera np. obce nazwiska, których nie chcę odmieniać)? Jedyna wersja, jaką widziałem w naturze, brzmi „Podziękowania zechcą przyjąć:”. Czy znają Państwo jakieś inne rozwiązania? Zależałoby mi zwłaszcza na mniej oficjalnych.
Prośba do językoznawców. Proszę nie wprowadzać chaosu. W dokumentach urzędowych nie odmienia się nazwisk. Piękna pisownia jest dozwolona, kiedy nie ma za nią odpowiedzialności. Nazwisko Józef Franka wskazuje na konkretną osobę. Natomiast w przypadku odmiany gdyby napisać to nazwisko proszę wypłacić 1 mln zł panu Józefowi Franke wskazuje się już na inną osobę, ponieważ występuje zarówno nazwisko Franka i Franke.
Zatem kasjer z banku, słuchając porad językoznawców wypłaciłby pieniądze zamiast panu Józef Franka panu Józefowi Franke, który legitymowałby się w dowodzie osobistym takim nazwiskiem. Takich nazwisk w Polsce są tysiące.
Urzędy są SZCZEGÓLNIE odpowiedzialne za kulturę słowa. Jeżeli w jakiejś rubryce nazwisko (i imię) ma pozostać w mianowniku, podpis pod tą rubryką powinien odpowiednio to sygnalizować (np. „nazwisko”, a nie – jak w przypadku prof. Bralczyka – „komu”).
A dopełniacz od nazwiska „Franka” brzmi „France”. Analog do branki. Jedynym argumentem za nieodmiennością nazwiska „Franka” mogłaby być pewność, że nosi je obcokrajowiec, co tu nie zachodzi, bo obcokrajowiec nie miałby imienia „Józef”.