Jest taka mało znana kolęda z XVI w. pt. Pan Bóg wszechmogący, o bardzo wpadającej w ucho linii melodycznej. Aż dziw, że tak mało popularna. Może powodem tego jest fakt, że zawiera ona – z dzisiejszego punktu widzenia – bardzo wiele archaizmów, a kolędy, które śpiewamy w okresie Bożego Narodzenia w kościołach i przy wigilijnym stole, są z reguły młodsze.
Tutaj podrzucam bardzo wdzięczne nowoczesne, rockowe wykonanie kolędy. Na początek zachęcam do posłuchania:
Jak widać (właściwie słychać) kolęda skrótowo opowiada całe dzieje zbawienia, których punktem kulminacyjnym jest przyjście Chrystusa na ziemię. To jest wniosek pierwszy, dla nas nieco mniej istotny, ale nie całkiem bez znaczenia (bo musimy rozumieć kontekst wypowiedzi). Druga obserwacja – językowo ważniejsza – jest taka, że utwór jest najeżony archaizmami. Jednocześnie można stwierdzić, że tekst utworu jest dobry pod względem językowym (zachowany rym, rytm etc.), na pewno nie jest grafomański, co sprawia, że o języku utworu w ogóle warto dyskutować.
Moją szczególną uwagę – choć osoby zajmujące się zawodowo lub hobbistycznie historią języka pewnie powiedziałyby, że nie jest to najbardziej intrygujący fragment utworu – zwróciło ciekawe użycie przyimka nad – jak się wydaje, dziś już niespotykane – we fragmencie:
Iż nad wolą Pana, Stworzyciela swego,
Nędzny owoc z drzewa jadł zakazanego.
Chodzi tutaj oczywiście o scenę w Raju, gdy szatan kusi człowieka, by zjadł owoc z drzewa zakazanego, z którego – jako jedynego w całym ogrodzie – Pan Bóg zabronił mu spożywać. I człowiek, zjadając owoc, czyni to – jak mówi kolęda – „nad wolą Pana”. Dziś powiedzielibyśmy „niezgodnie z wolą Pana”, „wbrew woli Pana” lub – co może lepiej oddawałoby intencję tego tekstu – „ignorując wolę Pana”.
Gdy zaglądam do słownika PWN i przeglądam wszystkie osiem definicji przyimka nad (zob. tutaj), nie znajduję takiej, którą można by przyporządkować do tego użycia. Przychodzą jednak do głowy dwa określenia w polszczyźnie funkcjonujące na zasadzie frazeologizmów, które zawierają nad w podobnym znaczeniu:
przejść nad czymś do porządku dziennego
być ponad to
Przy czym o ile drugie określenie odnosimy konsekwentnie do postawy pozytywnej, o tyle to pierwsze może być zachętą do zachowania pozytywnego (nie przejmuj się, on przesadza), jak i określać zachowanie ignoranta. Tutaj można by więc szukać pierwszej bezpośredniej analogii.
Ciekawą definicję jednego z użyć przyimka nad znajduję w Nowym słowniku poprawnej polszczyzny PWN:
z narzędnikiem tworzy wyrażenia określające miejsce, położenie czegoś znajdującego się wyżej niż coś innego
Właśnie to jest interesujące w omawianym fragmencie kolędy. Normalnie nad jest coś, co znajduje się wyżej. Tymczasem tutaj człowiek przedkłada (to chyba doskonałe słowo w tym kontekście!) swą wolę nad wolę Bożą, działając nad jego wolą. Dziś powiedzielibyśmy: działając poza prawem, jako wyciągnięty spod prawa. I wreszcie – tutaj chyba dochodzimy do najbliższej analogii – stawiający się ponad prawem.
Gdy przeglądam korpus językowy z przykładami użycia tego ostatniego określenia, przeważa to mówiące, że nikt nie może stawiać siebie ponad prawem. Pojawiają się jednak takie, które stwierdzają, że ktoś stoi ponad prawem lub stawia się ponad nim w sytuacji, gdy prawo odrzuca:
Czy uważa, że stoi ponad prawem, czy nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji…?
Tak więc, jak dziś – językowo – można przejść nad czymś do porządku dziennego lub postawić siebie ponad prawem, tak kiedyś można było działać nad wolą kogoś wyżej postawionego.
– Paweł Pomianek
Ciekawe analogie do wciąż używanych wyrażeń. Nie spotkałam się wcześniej z tą kolędą. Faktycznie śpiewamy raczej te proste, młodsze 🙂
„Przejść nad czymś do porządku dziennego” wydaje mi się pozytywne, za to „być ponad to” już niekoniecznie, bo kojarzy się z pychą i zbyt dużym ego.
Nie, być ponad to używamy w kontekstach pozytywnych, gdy trzeba coś zignorować, choć korci nas, by ripostować. Paradoksalnie jest to więc poskromienie swojej pychy. A w każdym razie jej przejawów. Być ponad to nie ma nic wspólnego z innym zwrotem: wynosić się nad kogoś.
Faktycznie, wychodzi na to, że cały czas źle to rozumiałam. Dziękuję bardzo! 🙂