Dzisiejszy wpis chcę poświęcić kwestii współpracy redaktora (adiustatora) z autorem, a konkretnie mówiąc – temu, co uważam za podstawową zasadę dobrego współdziałania.
Sugestie kieruję przede wszystkim do młodych redaktorów, zaczynających pracę w zawodzie. Są to wnioski, które wyciągam na podstawie moich ośmiu już lat codziennej współpracy z wieloma autorami. Uważam bowiem, że jest pewna zasada działania, która pozwala uzyskać zaufanie autora i niebywale zwiększyć nie tylko efektywność, ale też i komfort naszej pracy.
Skorzystam tutaj z konkretnego przykładu zdarzenia, które miało miejsce ostatnio. Dostałem do redakcji świetny (jak na debiutanta) zbiór opowiadań. Byłem pod dużym wrażeniem wyobraźni autora oraz jego wiedzy z fizyki i historii, a także tego, jak umiejętnie potrafił z tej wiedzy korzystać, pisząc np. opowiadania z historii alternatywnej czy typowe sf. W książce miały jednak miejsce nieścisłości łatwe do wyłapania dla przeciętnego czytelnika (np. jeden z pobocznych bohaterów mieszkał sam, bo był młody, a chwilę później jechał do porodu żony). W komentarzach rzecz jasna wskazałem te nieścisłości autorowi (ich wyłapywanie to wszak najważniejsze zadanie na poziomie redakcji).
Niemałe było moje zdziwienie, gdy po otrzymaniu książki z korektą autorską okazało się, że autor nie ma ochoty poprawiać tych nieścisłości, moje komentarze przeczytał albo pobieżnie, albo zupełnie opacznie, odpowiadając na nie półsłówkami… Zdarzają się autorzy, z którymi bardzo trudno nawiązać dobrą współpracę, ale ja w tej sytuacji uciekłem się do perswazji polegającej na spokojnym wyjaśnieniu mojej roli. Oto fragment mojej (niedługiej w sumie) wypowiedzi:
Wydaje mi się, że zwłaszcza do pewnego miejsca nieco opacznie (bądź niedokładnie) odczytywał Pan moje komentarze. Zachęcam, by nie traktował mnie Pan jako oponenta. Jednym z moich zadań jest trochę szukanie dziur w tekście po to, by książka dotarła do czytelnika w jak najlepszych kształcie. Zwłaszcza że – muszę przyznać – uważam Pańskie opowiadania za naprawdę świetne i chciałbym, by ujrzały światło dzienne oczyszczone z widocznych nieścisłości.
W tym przypadku zadziałało to przemianą autora jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W kolejnej wersji książki okazało się nie tylko, że zmienił absolutnie wszystkie fragmenty, na których mi szczególnie zależało, ale też że znalazł naprawdę świetne i proste rozwiązania tych problemów, które mnie nawet nie przyszłyby do głowy.
Zresztą przyznam, że miałem już niejedną taką sytuację, gdy właśnie spokojna perswazja, docenienie pracy autora, a przede wszystkim ukazanie swojej roli jako kogoś, kto jest po stronie autora, kto chce jedynie pomóc, a nie skrytykować – pozwalało w dalszej współpracy wspólnie przenosić góry.
Bo weźmy też pod uwagę perspektywę, z jakiej musi patrzeć autor: po napisaniu książki, oddaniu jej do wydawnictwa pojawia się gość (lub gościówa), który bierze się za jego książkę i zostawia mu sugestie, krytyczne uwagi (tu kolejna sugestia: zostawiajmy też od czasu do czasu uwagi ciepłe, wyróżniajmy szczególnie wartościowe fragmenty – autorzy to lubią i lepiej zrozumieją naszą rolę, łatwiej pogodzą się z krytyką). Pogodzenie się z tym, że ktoś słusznie wytyka mu niedociągnięcie, dla wielu osobowości autorskich jest zwyczajnie trudne, a człowiek ma w sobie mechanizm, automat, który każe się bronić, umniejszać własne błędy.
Pamiętajmy też, że i nam (np. przez niedopatrzenie, ze zmęczenia) zdarzyć się może napisanie komentarza w zbyt ostrym tonie. Albo w tonie odpowiednim, ale skrótowo – co sprawi, że autor odczyta nasz komentarz jako negatywną ocenę jego pracy. Zresztą w komunikacji między dwoma osobami zawsze istnieje niebezpieczeństwo odczytywania przekazu opacznie – zwłaszcza gdy nie mamy możliwości obserwować siebie nawzajem, interpretować mimiki, tonu głosu, gdy jesteśmy zdani wyłącznie na nagi zapisany tekst.
Tylko więc ustawienie się po stronie autora, życzliwość, otwartość na wyjaśnienia autorskie, ustępowanie tam, gdzie jest to możliwe, przyznawanie się do potknięć i błędów interpretacyjnych (jesteśmy ludźmi, więc te z pewnością i nam się zdarzają), a koniec końców przekonanie autora, że zależy nam na nim i jego książce – daje możliwość nawiązania dobrej współpracy.
– Paweł Pomianek
One Reply to “Redaktor – po stronie autora”