Przed zdaniem z Księgi henrykowskiej AD 1268 i przed powstaniem domniemanej kroniki z opisem bitwy legnickiej (po 1241 r.) istnieje jeszcze starszy (AD 1233) dokument zawierający zapisany wśród łacińskich słów… polski rzeczownik pospolity. Nie zgadniesz, jaki!
To słowo to gonitwa. Tak, nie mylę się:
‘Item precipimus, quod omnes, cuiucque sint condicionis, decimam ex integro solvant in gonythwam, licet sint aratores militium’.
Co gonitwa robi w konstytucjach synodu w Sieradzu, który odbył się za regencji Henryka I Brodatego? Wyjaśnienie wymaga dłuższego wywodu.
W czasach feudalnych chłopi byli zobowiązani świadczyć dziesięciny Kościołowi. Odbiorcą i zarazem egzekutorem dziesięcin był pleban lub opat. Dziesięcina miała postać snopową, małdratową (tj. w ziarnie) lub pieniężną, z czego najdawniejsza jest ta pierwsza. Prawo stanowiło, że chłopu po ustawieniu snopów zżętego zboża nie wolno było sprzątnąć go z pola, zanim duchowny nie wskazał, które snopy jemu się należą. Wtedy chłopi byli zobowiązani wskazane zboże odstawić na właściwe miejsce (szlachty ta odstawa nie dotyczyła), a dopiero potem mogli dysponować swoim. W konstytucjach synodu wrocławskiego (AD 1248) czytamy:
‘Niektórzy [duchowni] należnej im dziesięciny, którą obowiązani do niej są gotowi zaraz po żniwie oddawać, nie chcą odbierać nawet na usilne ich nalegania, aby przez to zmusić do złożenia dziesięciny w takiej [większej] ilości, jaką sami wyznaczą. Kiedy bowiem obowiązani do składania dziesięciny nie mogą swoich dziewięciu części z pola zwozić, zanim pierwej nie będzie oddana dziesięcina, przeto jeśli laicy [tj. świeccy] nie chcą tyle dać, ile się od nich żąda, wtedy ci, którym się należy dziesięcina, nadużywając ojczystego prawa, pozwalają świadomie swojej dziesiątej części raczej na polu zmarnieć, byleby laicy w swoich dziewięciu częściach szkodę ponieśli’.
Następne konstytucje synodalne terminy odbioru dziesięciny precyzowały dokładniej, co jest dowodem częstego wymuszania większych dziesięcin tą metodą.
Chłopi z utęsknieniem wyczekiwali na wskazanie snopów do dziesięciny, a gdy owo wreszcie nastąpiło, musieli najpierw zwieźć je duchownemu, by dopiero potem móc zająć się swoimi. Odbywała się istna gonitwa – z czasem, z opadami, grożącymi zniszczeniem plonów, ze szkodnikami. Gonitwa odróżniała dziesięcinę kmiecą (decima in gonitwam – to oficjalny średniowieczny termin na dziesięcinę kmiecą, obecny w wielu źródłach) od szlacheckiej, bo nobile dziesięciny wprawdzie też świadczyli, ale bez obowiązkowej dostawy do stodoły plebana czy klasztoru. Tę duchowny odbierał sam.
I kto by przypuszczał, że słowo gonitwa jest tak stare? Gdyby nie powszechna i odwieczna pazerność duchowieństwa w ogóle byśmy się o tym nie dowiedzieli. Warto tę gonitwę zapamiętać, ponieważ językoznawcy, zapytywani o najstarsze polskie słowa, albo zbaczają na zdanie z Księgi henrykowskiej, albo mówią o nazwach geograficznych, które jednak same w sobie nie są rzeczownikami pospolitymi, choć mogą od nich pochodzić.
— Tomasz Marek
za: Jan Czubek, Język Polski, marzec-kwiecień 1926.
Witam
gonythwam, to słowo nie jest polskie Pochodzi (pierwsza połowa) z języka walijskiego
Nie zostało użyte przypadkowo Po pierwsze posłużyło do „usprawiedliwienia” (praktyk) a po drugie sygnalizowało problem (opór) Użyte w całości „przypominało” o czymś
(za) gony thwam (Twe) czyli bez proszenia się mieli (nadali sobie) zgodę na bezkarność , działania „w Imieniu” Pamiętajmy że wszyscy mieli jeszcze świeżo w pamięci niedawne bunty chłopskie Trzeba było „bardzo ostrożnie” dać coś do zrozumienia wykonawcom „woli” , przygotować grunt (otoczkę) Nie zastanowił Pana „obcy wtręt” i to charakterystyczne (nie dla Nas) ” th ” ? Serdecznie pozdrawiam i dopinguję do dalszych własnych poszukiwań
PS To (za) nie jest moją samowolą Język polski jest „dziurawy jak sito” Słowa które były „spisywane ze słuchu” nie miały „początku” Dotyczy to prawie 60% naszego obecnego słownictwa (a to są już miliony) Efekt ? Brakuje Nam sensu i „logiki” Jak w wywodzie powyżej (Synod i pędzące drabiniaste wozy zwożące snopki) .
Ciekawe. Jedno ale. Pazerność feudalnego duchowieństwa to jednak nic w porównaniu ze współczesną pazernością państwa. Któż by nie chciał płacić podatku w wysokości 10 proc.?