Poniższe ciekawostki opracował Tomasz Marek.
1.
Czy wiesz, że…
rzeczownik kawa, zanim po wiktorii wiedeńskiej (1683 r.) został przypisany do naparu z ziarna kawowego, znaczył tyle, co kawka (ptak z rodziny krukowatych) i przenośnie oznaczał ‘drwinę’, ‘gadającego bzdury’, a czasownik kawić – ‘drwić’, ‘pleść głupstwa, bałamucić’? Ilustrują to zdania z W. Potockiego:
„kto modli, nie umiejąc po łacinie, kawa druga”.
„darmo wiersze dawać w druki, […] bo gdzie się syllaba nie uda, chcąc przybrać jej podobną, kawi drugi cuda”.
Uważam, że sarmackie wyrażenia nie kaw! i kawisz!? znakomicie się nadają, by zstąpić współczesną „łacinę” spod śmietnika: nie pier..l!, i pier..lisz!? Są krótkie i dosadne; mają szansę ponownie się przyjąć. Może je przywrócimy żywej polszczyźnie?
za: A. Brückner, Język Wacława Potockiego…
2.
Czy wiesz, że…
oprócz znanego (już w XVII w. wymienianego w farsach) Pacanowa (tego, w którym „kozy/Kozy kują”) są i inne miejscowości wykpiwane przez staropolskich facecjonistów (żartownisiów)? Są to np.: Kołaczyce (Jasielskie), gdzie „wąsy nawłoczą” (=nawlekają – zaściankowa moda fryzowania wąsów; siedemnastowieczny synonim zacofania i nieuctwa) i Kosów. Znana była kpiarska fraza: pytaj się do Kołaczyc, gdzie wąsy nawłoczą, tamże cię polityki, rozumu nauczą. Czytamy też w „Śmiesznej Gazecie” z XVII w.: Z Kosowa donoszą, że Imcp. [=jegomość pan] Wojewodzic Pasiecki star.[-osta] Sianograbski dnia wczorajszego tam stanął dla nawleczenia wąsów, a stamtąd ma jechać do Pacanowa po ogórki.
Nawiasem mówiąc, owo „kucie kóz” w XVII w. przypisywano Bawarii. Dopiero później doczepiono ten zwyczaj pacanowiakom, co w 1933 r. utrwalił Kornel Makuszyński w Przygodach Koziołka Matołka. Cóż, marka zobowiązuje. Jak się mieszka w Pacanowie, to… wypada się tylko cieszyć, gdy wszystkie kozy na nas skaczą.
za: A. Brückner, Język Wacława Potockiego…
3.
Na pewno wiesz, że…
mianem eufemizmu określamy ‘słowo lub wyrażenie użyte zastępczo w celu złagodzenia wyrażeń drastycznych, dosadnych lub nieprzyzwoitych’. Eufemizmy istniały zawsze, jednak Sarmaci używali ich nie tyle do opisywania spraw związanych z seksem (do opisu tychże mieli własne, rozwinięte słownictwo), co do nazwania rzeczy obrzydliwych. Jeden z bardziej ogólnych i zaskakujących eufemizmów dotyczył ekskrementów. Mówiono na nie: coś, ono lub ono iste.
„wiatrem onego nie zbędzie” (przysłowie z XVII w.)
„insza pomarańcza, insze coś kobyle”
Na „sempiternę” mówiono zadnia twarz i panewka. Oto Rozmowa Polaka z 1564 r. (bez kija z domu nie wychodzi):
„…nuż baba, widząc cię bez broni,
Zwłaszcza pijana, zadnią twarz na cię odsłoni,
Pies opadnie, ba i żyd, widząc ręce próżne,
ono iste zastąpi – są przypadki różne…” (pisownia oryginalna).
Na wymioty istniał eufemizm: Malinowski: wybaw nas, Panie, od wypijania duszkiem, […] i najazdów Malinowskich.
za: A. Brückner, Język Wacława Potockiego…