Podobnie jak pan Jourdain mówił prozą, nic o tym nie wiedząc, tak my wszyscy mówimy frazeologizmami, często nie zdając sobie z tego sprawy. Skutki tego faktu są pozytywne, ale niosą zagrożenia.
Najpierw wymienię pozytywy:
- Nasza mowa jest żywa i ciekawa; przyciąga uwagę słuchaczy.
- Skrótowo komunikujemy złożone treści, korzystając ze wspólnego zasobu kulturowego.
Zagrożeń jest więcej:
- Ryzykujemy niezrozumienie na skutek różnicy kulturowej (subkulturowej) w porównaniu z naszymi słuchaczami.
- Zdradzamy naszą przynależność pokoleniową, kulturową (subkulturową), regionalną.
- Łatwo o popełnienie błędu złego użycia frazeologizmu.
„Do biura wpadła inspekcja i wtedy zapanowała sodoma i gomora”. Ile słów i jak wymyślnych wyrażeń musielibyśmy użyć, by oddać ową sodomę i gomorę. A tak – uruchomiliśmy odpowiednim frazeologizmem ciąg skojarzeń i wyobraźnia słuchacza (czytelnika; wszystko tu, poza końcowymi uwagami o ortografii frazeologizmów, dotyczy zarówno słowa mówionego, jak i pisanego) wykonała pracę za nas, a my błysnęliśmy erudycją.
Może się jednak zdarzyć, że mówimy do ludzi o mniejszym oczytaniu, inteligencji czy z innego kręgu kulturowego, i wtedy nasza erudycja przyniesie skutek odwrotny – nie zostaniemy zrozumiani. Pewne subkultury posługują się własnym językiem (np. grypserą) i szczycą się tym, że „obcy” go nie rozumieją.
W szczególności musimy wystrzegać się, by w rozmowie z obcokrajowcem nie stosować polskich frazeologizmów. Każdy język ma swoje – jeśli ich nie znamy, nie możemy przenosić bezkrytycznie polskich na obcy teren językowy czy kulturowy. Przytoczona sodoma i gomora prawdopodobnie nie będzie zrozumiała dla Anglika, a na pewno dla Hindusa, jeśli ci nie będą znać języka polskiego na poziomie doskonałym. Dobrym przykładem wybitnego refleksu kulturowego jest zachowanie tłumacza towarzyszącego Lechowi Wałęsie w czasie podróży po Korei. Prezydent użył porównania: „Polacy są jak rzodkiewki – na zewnątrz czerwoni, ale w środku biali”. Pomijając przeciwstawienie biali/czerwoni, które u nas (w Europie) jest jednoznaczne i ma źródło we frakcjach walczących podczas rewolucji radzieckiej 1917 r., tłumacz stanął przed problemem, co zrobić z tą rzodkiewką, bo koreańska rzodkiewka jest jednolita kolorystycznie. Dylemat ten rozwiązał, tłumacząc rzodkiewki jako krewetki.
Jeśli mówimy do odbiorców z naszego kręgu kulturowego i niezrozumienie frazeologizmu mniej nam grozi, nadal musimy zachować czujność, by samemu nie popełnić błędu. W szczególności trzeba wiedzieć, że wiele frazeologizmów nie przyjmuje liczby mnogiej. Np.:
„Piłkarze Legii pluli sobie w brodę (nie: w brody), że przegrali z tak słabym przeciwnikiem”.
„Stracili twarz (nie: twarze) ci naukowcy, którzy fałszowali wyniki badań, by podobały się zleceniodawcom”.
„W ostatniej rundzie udało się im zachować twarz (nie: twarze), remisując z liderem tabeli”.
Wymieniona sodoma i gomora „zapanowała” wbrew zasadzie, że podmiot szeregowy z łącznikiem „i” preferuje orzeczenie w liczbie mnogiej (*zapanowały sodoma i gomora).
Ogólnie gramatyki we frazeologizmach nie można poprawiać. Możemy usłyszeć: „Oświadczył mi się, ale dałam mu kosza”. Gdybyśmy się dowiedzieli, że „dała mu kosz” (współcześnie takiej formy – biernika – należałoby użyć), zdziwilibyśmy się bezgranicznie: on jej pierścionek, a ona mu kosz? Na grzybobranie go zabiera czy co? A to o zwykłe odrzucenie zalotnika chodzi.
Jak więc postępować, by ustrzec się błędów? Jest jedna kardynalna zasada: nie majstrować przy frazeologizmach. Używać ich w takiej formie, jaką znamy, i nie przejmować się zbytnio utyskiwaniami niektórych (czasem uznanych i utytułowanych językoznawców), że coś jest niepoprawne, że powinno mieć taką a taką formę. Frazeologizmy to czysty uzus i jeśli słyszymy jakiś, to żadni profesorowie nam niestraszni; możemy go powielać, śmiejąc się im w nos. Cóż z tego, że frazeologizm jest niegramatyczny (wg dzisiejszych zasad), a nawet wydaje się (dziś lub gdzieś, w innym regionie) nielogiczny! Pamiętajmy: frazeologizmy zwykle są na bakier ze współczesnymi regułami. Bywa, że i z ortograficznymi.
Oto przykłady:
Mimo że w cytowanym na wstępie frazeologizmie sodoma i gomora widnieją nazwy miast (jako nazwy miast piszemy je oczywiście Sodoma, Gomora), tu piszemy je małymi literami. Zresztą w tej szczegółowej sprawie profesorowie od frazeologizmów wymyślają sobie od nieuków ortograficznych, bo wiele słowników dopuszcza duże litery – wbrew zasadom, ale kierując się uzusem. Wiemy więc, że akurat tu mamy dowolność pisowni.
Również wbrew ogólnym zasadom wewnątrz frazeologizmów często pomija się przecinek. Np.:
koniec kropka (nie: koniec, kropka).
wiedzieć co w trawie piszczy
pokazać gdzie raki zimują
uciekać gdzie pieprz rośnie
wiedzieć gdzie stoją konfitury
żyć nie umierać…
Nie jest to jednak regułą, bo w co to, to nie zachowano przecinek. Potwierdza to zasadę: we frazeologizmach zasady nie obowiązują.
— Tomasz Marek
Na podstawie m.in.: Stanisław Bąba, Komentarze frazeograficzne, Wyd. Poznańskie 2012.
Sam dopiero co sprawdzałem, czy piszemy „na łeb, na szyję”, czy „na łeb na szyję” (poprawna jest druga wersja). Ciekawy wpis! Prosiłbym jeszcze o wyjaśnienie, czym różni się frazeologizm od idiomu, najlepiej z przykładami.
O znaczeniu terminów frazeologizm, frazem, idiom… wypowiadają się doktorzy i profesorowie i każdy ma na ten temat swoje zdanie. Odsyłam na forum tematyczne [http://www.forum.frazeologia.pl/forum/read.php?f=4&i=765&t=722]. Są tam i pytania (więcej ich niż odpowiedzi) i wypowiedzi fachowców związane z tą tematyką, odnośniki do źródeł naukowych i przykłady. Przykłady są również w Wikipedii.
Z lektury prof. Bąby odniosłem wrażenie, że używa on terminu frazeologizm jako rozszerzenia terminu idiom o wszystkie związki pokrewne.
Z Wikipedii wydaje się wynikać, że z frazemem mamy do czynienia wtedy, gdy sens związku wyrazowego mieści się w zakresie znaczenia wyrazu nadrzędnego (dominującego) (np. palma pierwszeństwa od znaczenia słowa „pierwszeństwo”, sezon ogórkowy od „sezon”, radosna twórczość od „twórczość”, składać podanie od „podanie”, sardoniczny uśmiech od „uśmiech”). Frazem tym różni się od idiomu, że znaczenie tego ostatniego jest zupełnie inne niż wynikałoby ze znaczeń każdego ze składników lub z sumy tych znaczeń. Na przykład piąte koło u wozu, kubek w kubek, nie w kij dmuchał, sól ziemi, słomiany ogień mają inne znaczenie niż niosą samodzielne wyrazy: koło, kubek, kij, sól, ogień. Znaczenie idiomu jest przenośne, to znaczy że idiomy są metaforami. A obie te nazwy (frazem i idiom) mieszczą się we frazeologizmie.