
że potrafi dowieźć wszystkich w terminie
Dzisiejszy wpis jest nietypowy, gdyż nie tyle rozstrzygam w nim pewien dylemat (choć po części również), o ile chciałbym zapytać, czy może ktoś z Czytelników spotkał się z będącą albo regionalizmem, albo elementem slangu branżowego formą… no właśnie dowieść terminów lub dowieźć terminów. Poniżej przytaczam dyskusję, jaką odbyłem z p. Krzysztofem.
Pan Krzysztof napisał:
Szanowna Ekipo Dylematów,
zwracam się do Was z uprzejmą prośbą o pomoc w rozstrzygnięciu sporu jaki pojawił się u nas w firmie.Otóż, nasza koleżanka, w jednym z maili, napisała tak:
„Jednocześnie chciałabym prosić o przesunięcie dalszych moich firmowych realizacji – każde o 5 dni robocze.
Jeśli nie będzie to możliwe, postaram się mimo wszystko dowieść terminów.”Jeden kolega zwrócił uwagę, że powinno się napisać: „…dowieźć terminów”.
Jak zapewne się domyślacie rozpoczęła się wielka debata i firma podzieliła się na obóz „dowieść” oraz „dowieźć”
Szukaliśmy w internecie czy może ktoś już miał taki dylemat, ale nie udało nam się znaleźć rozstrzygającej odpowiedzi.
Pytanie zatem brzmi: Jak będzie poprawnie: dowieść termin, czy dowieźć termin?
Będziemy zobowiązani za wyjaśnienie naszych wątpliwości i wytłumaczenie kiedy stosować dowieść, a kiedy dowieźćPozdrawiam
Odpowiedź:
Szanowny Panie,
przyznaję, że gdyby mi ktoś powiedział, że chce dowieść/dowieźć terminów to jedynie z kontekstu domyśliłbym się, że chodzi mu o dotrzymanie terminów. Właśnie w ten sposób poprawnie powinna napisać Pańska koleżanka: postaram się mimo wszystko dotrzymać terminów. Ten zwrot, o który się Państwo spieracie to: albo 1. regionalizm, albo 2. slang branżowy. Nie umiem więc powiedzieć, o które słowo Państwu chodzi. Podpowiem natomiast, co znaczą obydwa wyrazy i od czego pochodzą:
Dowieść – od wyrazu dowodzić, np. dowieść swojej racji.
Dowieźć – od wyrazu dowozić, np. dowieźć kogoś na miejsce.Czy natomiast koleżanka chciała dowieść, że uda jej się zdążyć w terminie czy też hmm… jak to powiedzieć… dowieźć się ze wszystkim w terminie (niezbyt to zgrabne) – nie mam pojęcia (aczkolwiek przyznam, że jestem ciekaw, jakie ostatecznie rozstrzygnięcia zapadną).
Pozdrawiam.
Pan Krzysztof napisał:
Panie Pawle,
niestety Pana odpowiedź nie rozwiązuje naszego problemu. Szukamy więc dalej.Niemniej jednak dziękujemy za odpowiedź i powodzenia w rozwiązywaniu kolejnych sporów o nasz piękny język
Pozdrawiam
Odpowiedź:
Panie Krzysztofie,
a ja mam wrażenie, że właśnie Pan po części rozstrzygnął dylemat. Bo jeśli na podstawie tego, co napisałem, naprawdę nie jesteście w stanie określić, jaka miała być treść wypowiedzi koleżanki, jak można oddać jej wypowiedź w innym sposób, to bez wątpienia po prostu trzeba poprawić ten fragment na dotrzymać terminów. W korespondencji oficjalnej nie można użyć żadnej z wymienionych form – są niepoprawne, bo oficjalnie wspomniane wyrazy nie mają innych znaczeń niż wskazane. Mówiąc dokładnie, wyraz dowieść ma jeszcze jedno znaczenie, o którym nie wspomniałem, a mianowicie doprowadzić. Nie sądzę jednak, by zmieniało to wiele w kwestii rozstrzygnięcia naszego dylematu.
Zrobię z Państwa dylematu osobny wpis, może ktoś z Czytelników zna tę Państwa formę i napisze nam coś sensownego na jej temat.
Zgodnie ze złożoną obietnicą pytam więc: czy ktoś miałby coś ciekawego do powiedzenia o wspomnianej formie? Czy w którymś regionie bądź w jakiejś branży jest ona powszechnie używana? I najważniejsze: która jest tą właściwą?
Cześć wszystkim
Trafiłem tu przypadkiem, ale dorzucę swoje 3 grosze. Otóż moim zdaniem, „dowieźć” w korpo slangu jest brzydką kalką z angielskiego, gdzie mówi się „deliver” (dostarczyć), np. nową wersję oprogramowania NA CZAS. Dostarczyć i dowieźć mogą być synonimami, więc wydaje mi się że tędy droga.
Pozdrawiam
Kamil
Dziękuję! Bardzo cenny komentarz.
Pozwolę sobie wrócić do starszego tematu, ponieważ w przeglądzie prasy PAP pojawiło się dzisiaj (09.01.2014) takie zdanie:
Rząd już wcześniej wiedział, że śmiałych prognoz dowieźć się nie uda i w nowelizacji budżetu wyraźnie zmniejszył oczekiwania wobec palaczy.
Dostęp do źródłowego artykułu w „Pulsie Biznesu” jest niestety płatny, a egzemplarz gazety niełatwo znaleźć, więc nie wiem, czy autorem sformułowania prognoz dowieźć się nie uda jest dziennikarz PB, czy redaktor PAP, ale w każdym razie niewykluczone, że „dowożenie” zaczyna wychodzić poza język branżowy.
Przypomniało nam się, że jest w Pszetfurni wpis o błędnie użytym „wywieźć”. Błędnie użytym w książce… profesora Bralczyka.
Pozwolę sobie wtrącić się między wódkę a zakąskę z pewną niewesołą refleksją. Otóż umiejętność odmiany przez przez przypadki (wiedza z podstawówki!) zanika – chyba należałoby zorganizować jakieś ogólnopolskie korepetycje.
Śmiem twierdzić, że pan Krzysztof sformułowania „dowieźć termin” wcale nie używa świadomie, bo gdyby tak było, to świetnie wiedziałby, że – przynajmniej formalnie, pomijając tego zwrotu absurdalność – jest ono poprawne. Wszak dowozi się coś (biernik), a nie czegoś (dopełniacz). Oczywiście, zarówno dotrzymuje, jak i dowodzi się czegoś (dotrzymać, dowieść czegoś – obowiązkowo dopełniacz), dlatego Pszetfurnia sprostowała ewidentny błąd.
A pana Krzysztofa zapytam, jak on ten termin dowiezie (rykszą, motorówką, czy zaprzęgiem wołów?), a gdy już to zrobi, to gdzie go postawi? Ile przestrzeni magazynowej w jego firmie przeznacza się na składowanie terminów i czy nie generuje to dużych kosztów? Bo mnie się wydaje, że wożenie i składowanie powietrza jest mało sensowne, już nie mówiąc o opłacalności 🙂
To „dowożenie terminów” wydaje się takim samym elementem żargonu, jak „pre instalowany”, czy „dodanie nowej funkcjonalności”, że pominę tak powszechne „na prawdę”, „nie prawda”, „po nad” i „z przed”.
Jedna rzecz jest zastanawiająca w kontekście tego, co napisano wyżej. Jak to jest, że p. Krzysztof twierdzi, iż zwrot dowieźć termin występuje bardzo powszechnie w komunikacji firmowej w każdej firmie, tymczasem nie pojawia się on ani w korpusach, ani nawet – co jeszcze bardziej znamienne – w wyszukiwarce Google. Może więc jest tak, że to termin wymyślony na potrzebę tej konkretnej firmy i w niej używany.
Jest to o tyle istotne, że jeśli to naprawdę element języka branżowego, wówczas w ramach tego stylu języka nie można go traktować jako błąd.
Cała ta dyskusja, głównie wypowiedzi p. Krzysztofa, prowadzą już jednak do wielu cennych wniosków (cieszę się, że Pan nie zniknął po drugiej wypowiedzi). Mamy już pewność, że chodzi o zwrot dowieźć terminów, a nie dowieść terminów. Mamy też już pewność, że nie jest to regionalizm, ale element języka obowiązujący w danej firmie (pytanie: czy tylko w tej jednej?). Bo że zwrot jest nie do przyjęcia w polszczyźnie oficjalnej – jak napisała Pszetfurnia – to oczywiste.
Panie Pawle,
czy stwierdzenie „dowieźć termin” (świadomie piszę „termin”, a nie zgodnie z sugestią użytkownika Pszetfurnia „terminu”, ponieważ w takiej formie stwierdzenie jest mi znane) jest poprawne? Powoli chyba dochodzimy do wniosku, że nie 🙂
Wiem, natomiast, że jest używane i to nie tylko w naszej firmie.
Może faktycznie jest to element żargonu usługowego, a jak wiemy elementy żargonu z poprawną polszczyzną często nie mają nic wspólnego 🙂
Wiem, że moja koleżanka z pracy prowadzi debatę z zaprzyjaźnionymi polonistami odnośnie naszego sporu, także jeżeli będę miał coś ciekawego do uzupełnienia w tej kwestii, na pewno dodam to do tego wątku 🙂
1. Nie napisaliśmy „dotrzymać termin”, tylko „dotrzymać terminu”. „Dotrzymać termin” to błąd.
2. Tak jest, „dotrzymać (nie: dowieść ani dowieźć) terminu” to oczywista oczywistość, tak jak oczywiste jest na przykład to, że termin można przesunąć, a nie wysunąć.
3. Kilka lat temu pod pewnym wpisem w naszym blogu pojawił się komentarz kwestionujący poprawność jednego ze zdań. Ponieważ poprawność tego zdania była oczywista, też nam wtedy ręce opadły i poprosiliśmy o pomoc poradnię językową Uniwersytetu Jagiellońskiego. Oto jak odpowiedział na nasze pytanie prof. Mirosław Skarżyński: „Nie po raz pierwszy dostaję pytanie, w którym mowa o konieczności »uzasadnienia« zupełnie zwyczajnych sposobów użycia języka. Może w ogóle cały język wymaga uzasadnienia? Dlaczego? A choćby dlatego, że w ogóle istnieje. Nie przesadzajmy”.
4. W korpusach języka polskiego „dowieść terminu” ani „dowieźć terminu” nie pojawia się ani razu.
5. Żadnego z tych wyrażeń nie znajduje wyszukiwarka Google (co, nawiasem mówiąc, świadczy również o tym, że są to błędy niezwykle rzadkie).
Odpowiedź do punktu: 1
Dzięki za cenną uwagę.
Odpowiedź do punktu: 3
Takiego rodzaju podejście, jak to zaprezentowane przez Pana prof. Skarżyńskiego jest dla mnie niezrozumiałe.
Wybitny specjalista (profesor) zapytany dlaczego jest tak, a nie inaczej odpowiada: „bo tak i nie ma co tłumaczyć oczywistych rzeczy”.
Gdyby ludzkość przyjmowała takie oczywistości za pewniki i nie pytała dlaczego, dalej wierzylibyśmy, że słońce krąży wokół ziemi…
Oczywiście to temat nie związany z zagadnieniem, także chyba nie ma potrzeby chyba go kontynuować.
Odpowiedź do punktu: 4
To jest właśnie argument, który miałem nadzieję uzyskać zadając pytanie na tym blogu. Myślę, że będzie cenny w rozwiązaniu naszego sporu – dziękuję.
Odpowiedź do punktu: 5
Faktycznie tak jest.
Natomiast po wpisaniu dowieźć termin podpowiada: „dowieść termin”.
Przedrukowuję kolejną ważną w kontekście tematu wypowiedź p. Krzysztofa.
Pan Krzysztof napisał:
Pańskie wypowiedzi, p. Krzysztofie, sprawiają, że coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że chodzi o dowiezienie, a nie dowiedzenie terminów.
Ja osobiście nigdy nie słyszałem stwierdzenia: dowiedzenie terminu, zawsze było to mówione czy pisane jako: dowiezienie terminu. A więc w naszym zdaniu w moim odczuciu powinno być …dowieźć terminów.
Tak jak pisałem zdania są podzielone.
Może faktycznie obie formy są niepoprawne i należy stosować dotrzymać terminów, tak jak to zasugerował Pan oraz użytkownik Pszetfurnia.
Nie mam problemu z zaakceptowaniem takiego stanu rzeczy, ale chciałbym tylko, jeśli to możliwe, otrzymać merytorycznie wyjaśnienie dlaczego tak ma być aby na przyszłość wiedzieć 🙂
Formy, jak przytoczona nigdy nie słyszałem (nie spotkałem), ale chyba obiło mi się o uszy wożenie się z terminami. Po harmonogramach w ich graficznej formie palcem jeździć pewnie można bez ograniczeń. Ale chciałbym jednoznacznie zadeklarować, że dyskutowana forma w jej rozjechanej wersji wyraźnie mi się nie podoba
Nie wiemy, ilu pracowników liczy firma pana Krzysztofa, ale aż nam się wierzyć nie chce, żeby żaden nie wiedział, że jedyną poprawną formą jest w tym wypadku „dotrzymać terminu”. Ale skoro żaden nie zauważył oczywistych błędów w pierwszym z przytoczonych zdań – zamiast „każde o 5 dni robocze” powinno być „każdej o 5 dni roboczych” – to wszystko jest możliwe. Ręce opadają…
Przyznam, że właśnie ten upór i ta jednomyślność w utrzymywaniu, że któraś z form „musi być” poprawna, skłonił mnie do opublikowania tego wpisu. W języku oficjalnym na pewno żadna nie funkcjonuje – bardzo zaintrygowało mnie cóż to za twór.
Co do błędów w pierwszym zdaniu listu – są one oczywiste. Przyjąłem jednak taką zasadę, że omawiam zazwyczaj – poza wyjątkowymi przypadkami – tylko kwestie, których dotyczy pytanie. Tak naprawdę przy większości listów-zapytań, które otrzymuję, musiałbym się w jakiś sposób odnieść krytycznie do ich formy i wielu innych rzeczy.
Szanowny Użytkowniku Pszetfurnia,
staram się korzystać z języka polskiego w sposób dokładny i zachowaniem dbałości o jego poprawność. Zdarza mi się natomiast popełnić błąd, lub nie wiedzieć jak coś powinno być napisane, czy powiedziane. Mając tego świadomość staram się cały czas poszerzać moją wiedzę na temat poprawnej polszczyzny i kiedy pojawia się jakaś wątpliwość szukam rozwiązania – najpierw sam, a kiedy nie udaje mi się znaleźć odpowiedzi zwracam się o pomoc do specjalistów.
Odnośnie Pana argumentów:
Nie wydaje mi się, aby liczba pracowników czy też błąd w pierwszym zdaniu miał jakikolwiek związek z samym zagadnieniem, dlatego pozwolę sobie na nie nie odpowiadać.
Z tonu Pana wypowiedzi wnioskuję, że przed Panem, język polski nie ma żadnych tajemnic. Warto jednak deklarowaną wiedzę poprzeć działaniem.
Niestety odpowiedź typu: „jest tak, bo tak i każdy kto tego nie wie jest idiotą” w przypadku rozstrzygania sporu o poprawność pisowni, z merytorycznego punktu widzenia, jest po prostu słaba.
Czy oprócz potwierdzenia przypuszczenia Pana Pawła jest Pan w stanie podać jakieś merytoryczne argumenty przemawiające, za tym, że nie można stosować żadnego ze stwierdzeń (dowieść/dowieźć) i jedyną poprawną formą jest: „dotrzymać termin”? Czy może stwierdzenie, że to „oczywista oczywistość”, to jest wszystko na co Pana stać i na co starcza Panu faktycznej wiedzy?
Panie Krzysztofie, mam nadzieję, że Pszetfurnia ustosunkuje się do Pana wypowiedzi, ale jeśli mogę coś wtrącić w tym miejscu… Proszę nie brać tonu ich wypowiedzi zbyt osobiście. Idea Pszetfurnii jest taka, że to są szydercy i prześmiewcy (proszę zajrzeć na ich stronę) – taką formę i ideę obrali i konsekwentnie ją realizują, robiąc przy tym coś wartościowego, a mianowicie piętnując błędy językowe. Mnie się też od nich nieraz ostro dostało. Ale co do strony merytorycznej ich uwagi są zawsze cenne.
Panie Pawle,
wierzę na słowo i czekam na dowód ich kompetencji 🙂