Odmiana imion i nazwisk obcych, a francuskich w szczególności, nastręcza tylu problemów, że temat ten zawsze warto podejmować. Zuzanna pyta:
Jak będzie z odmianą imion i nazwiska francuskiego projektanta Yves Saint Laurent, film o Yves Saint Laurencie?
Imiona i nazwiska w języku polskim, także imiona i nazwiska obce – o czym warto stale przypominać – z reguły są odmienne. W tym przypadku także zarówno imię, jak i nazwisko należy odmienić. Uporządkujmy jednak, że mamy tutaj do czynienia z jednym imieniem i dwuczłonowym nazwiskiem, którego pierwszy człon (Saint) pozostaje zawsze nieodmienny. Nazwisko Laurent zostało odmienione dobrze, zresztą nie rodzi ono zbyt wielu kłopotów: Laurenta, Laurentowi, o Laurencie.
Nieco trudniejsza jest niewątpliwie odmiana imienia, choć i tutaj zasada jest bardzo klarowna. W sytuacji, gdy w przypadkach zależnych nie wypowiadamy wszystkich liter obecnych w pisowni, przed rodzimą końcówką trzeba postawić apostrof. Odmiana imienia Yves (czyt. Iw) wygląda więc następująco:
D. Yves’a (czyt. Iwa)
C. Yves’owi (czyt. Iwowi)
B. Yves’a
N. Z Yves’em
W tym momencie dochodzimy do najciekawszego, a mianowicie do miejscownika, o który pyta Czytelniczka. Słownik ortograficzny PWN (zob. tutaj) dopuszcza dwie formy (obydwie zapisujemy już bez apostrofu):
Ms. O Yvie lub o Ywie.
Pełna odpowiedź na pytanie postawione przez Czytelniczkę brzmi więc następująco: Napiszemy film o Yvie (lub o Ywie) Saint Laurencie.
Paweł Pomianek
Na zdjęciu: Podobizna Yves’a Saint Laurenta wykonana przez Reginalda Graya, 1976. Źródło: Wikimedia.
Szanowny Panie! Nie mogę się pogodzić z koniecznością odmiany niektórych nazwisk francuskich, zakończonych na 'y’ akcentowane, np. słynnego historyka Augustyna (vel Augustine’a) Thierry’ego (?). Według zasad należałoby odmieniać je z apostrofem, ale te zasady przywołują jedynie przykłady typu 'Sully’ albo 'Kennedy’ – gdzie wymowa z polską końcówką zostaje jako tako zachowana. Tymczasem biedny Thierry (albo: Fleury, Pondicherry, itp) z polską końcówką w przypadkach zależnych staje się w wymowie potwornym łamańcem (’tierijjego’). Czy nie można potraktować tych nazwisk tak jak innych zakończonych na samogłoskę akcentowaną, typu Pompidou albo aktualny noblista – i nie odmieniać?
Cóż… jak pewnie można zauważyć na tej stronie, ja jestem akurat zwolennikiem odmieniania wszelkich nazwisk, które tylko da się odmienić, więc mnie się akurat tierijjego podoba dużo bardziej niż wersja nieodmienna ;-). Ale trudno mi powiedzieć, w jakim kierunku to pójdzie. Część ludzi w ogóle nie lubi odmieniać nazwisk. Może przy tego typu akcentowanych na ostatnią sylabę nazwiskach za jakiś czas norma się zmieni…
Cóż – nie mogę napisać, że dziękuję za pomoc, ale dziękuję za reakcję. Pozostaje mi uważnie obserwować normę. Może pod wpływem tego obserwowania będzie szybciej się zmieniać. Zdaje mi się bowiem, że normatorzy coś tu po prostu przeoczyli; w uzasadnieniach powołuje się bowiem zwykle, całkiem logicznie, na wymowę. Tutaj tymczasem decydować wydaje się forma wizualna zapisu, tak jak w przypadku francuskich nazwisk z szeregiem niewymawianych literek na końcu, które wydają nam się dość dziwne, aby już w nich więcej nie mieszać.
Co właściwie szkodzi wymawiać w dopełniaczu „tierego”?
Panie Pawle, to ja – jeszcze raz, dziękuję.
Będę wdzięczna za linki, bo być może coś pominęłam. Nie uwierzy Pan, ale całą noc czytałam, chłonęłam i teraz już – prawie – wiem. Dużo więcej niż na początku. Jednak mam jeszcze kilka pytań. Jednak najpierw chcę upewnić się, korzystając z Pana pomocy – sugestii, co do linków, by móc stwierdzić, czy ta pomoc będzie rzeczywiście potrzebna. Nie chciałabym zawracać głowy, Panu, ani nikomu innemu ze współpracowników, jeśli wpisy okażą się wystarczające. Pozdrawiam serdecznie, Marta
Chodzi mi przede wszystkim o wpisy oznaczone tagiem „dla autorów”: tutaj.
Dziękuję. Ominęłam, być może nie zauważyłam tylko jednego; „Poprawiamy dialogi”
Już nadrabiam.
Pracuję, jak pewnie Pan wie, nad korektą najnowszej powieści. Akcja toczy się w Anglii, gdzie młoda Polka, bibliotekarka odkrywa tajemnicę listów guwernantki Marthy Demurely, ale też i w Polsce, we Wrocławiu. W powieści nawet nazwiska nie są przypadkowe { to kod, szyfr do rozwiązania tajemnicy}. Imiona, w zamyśle, miały mieć takie brzmienie. I bywa, że miałam – i nadal mam – z tym kłopot. Ale jeśli powyższy przykład nie zawiera błędu, to super.
Panie Pawle, raz jeszcze i zawsze – od dziś – { bo dopiero dziś rano trafiłam na ten blog} będę Panu i współpracownikom dziękować. Mam swoje lata, niby byłam tzw. piątkową uczennicą, ale pamięć jest ulotna. Dzięki Wam, Drodzy, jednego dnia, udało się dokonać korekty prawie 37 stron. I mam pewność, co do poprawności tekstu, a to….bezcenne. Z wyrazami szacunku, Marta
Pani Marto, jeszcze raz dziękuję.
Czy na te nasze wpisy poświęcone bezpośrednio pomocy autorom przy pisaniu i redagowaniu książek także udało się Pani trafić, czy coś Pani tutaj podlinkować?
Moje pytanie dotyczy odmiany imion angielskich. Przykład:
„Arthur wszedł do sali. Nathalie, stojąc za jego plecami, szepnęła do Darrena:
– Arthurowi należy powiedzieć o duchu Marthy. Nie sądzisz?”
Jaka powinna być pisownia w tym przypadku?
Z góry dziękuję za pomoc, za odpowiedź.
Pozdrawiam, Marta
Czy chodzi Pani o wszystkie zapisy użyte w komentarzu? Mówiąc najogólniej, nie ma błędów w zapisie imion. Można by jednak postawić bardziej zasadnicze pytanie: Czy te imiona w polskim tekście koniecznie muszą mieć obce brzmienie?
W tej powieści akurat tak. Stanowią one bowiem ogniwo łańcucha do uzyskania kodu. Liczby pierwsze są jedną z odpowiedzi. Inną zaś stanowią kodeks Efrema kontra aleksandryjski. Tak więc nie ma w tym przypadku mowy o „zbytecznych” literach. Wszystko jest spójne i przemyślane.
Panie Pawle bardzo dziękuję za pomoc, po prostu za wszystko. Nawet nie zdaje sobie Pan sprawy ile razy czytam Pana wpisy. ale jedno jest pewne, że i tak działania, pomoc korektorów jest …bezcenna. Na szczęście „Zabójczą tajemnicą guwernantki” zajęły się już korektorki, i to aż trzy. Zapanować nad ponad 660 stornami nie jest łatwo.
Serdecznie pozdrawiam.
Dziękuję bardzo za szczegółowe rozwinięcie tematu.
„(…) przed rodzimą końcówką potrzebujemy postawić apostrof”.
My byśmy napisali „trzeba postawić”, „należy postawić”, „musimy postawić apostrof”.
„Potrzebujemy postawić” to błąd.
Dziękuję. Znając Wasze kompetencje i solidność, zakładam, że uwaga jest słuszna i od razu zmieniam. Chcę jednak dopytać: czy chodzi Wam o błąd logiczny w sformułowaniu (potrzebujemy postawić) czy o błąd gramatyczny, językowy. Bo co do tego, że logika zdania jest niepoprawna (w sformułowaniu chodziło mi oczywiście o konieczność postawienia przecinka), nie zgodziłbym się. Zgadzam się natomiast, że „trzeba postawić” przecinek brzmi lepiej, naturalniej. Chciałem ten fragment napisać nazbyt osobowo (pomimo obecności bezokolicznika).
Prosimy zajrzeć do hasła „potrzebować” w „Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny PWN”.
Zajrzałem do Nowego słownika poprawnej polszczyzny, bo bardziej pod ręką. Ale wnioski, jak podejrzewam, zbieżne. Dziękuję!