Na początek, za Słownikiem języka polskiego M. Szymczaka, przytoczę dwa znaczenia wyrażenia hokus-pokus: „1. forma rzekomego zaklęcia używana przez magików, iluzjonistów, kuglarzy; 2. sztuczki magiczne, kuglarskie”.
Słownik ten dodaje, że pochodzenie tego wyrażenie jest „może z łc.” (czyli z łaciny).
Jedną z teorii pochodzenia tego zwrotu podaje Michael P. Foley w swojej znakomitej książce pt. Dlaczego jemy ryby w piątek? O katolickich korzeniach prawie wszystkiego. Foley analizuje m.in. wiele słów i zwrotów, których używamy na co dzień, wykazując przy tym, że są one związane z katolicyzmem. Podaje tam nie tylko te wyrażenia, które są pozytywnie związane z katolicyzmem, ale także te, których np. używano, by obrazić, ośmieszyć chrześcijan, katolików. Tak jest w przypadku hokus-pokus, o czym piszę poniżej.
Etymologia (tu ciekawostka: pierwszym łacińskim autorem, który badania nad pochodzeniem słów nazwał etymologią, był św. Izydor z Sewilli) zwrotu hokus-pokus wiąże je z katolicką doktryną o transsubstancjacji. Według nauczania Kościoła w czasie Mszy świętej, gdy kapłan wymawia słowa przeistoczenia, dochodzi do zamiany chleba i wina w Boskie ciało i krew Jezusa Chrystusa. Po łacinie słowa przeistoczenia brzmią: Hoc est enim corpus meum (To jest bowiem Ciało Moje…). A to w zdeformowanej, skróconej formie przypomina właśnie hokus-pokus.
Wyrażeniem tym protestanci wyśmiewali katolicką wiarę, że z jednego powstaje drugie – według protestantów, którzy nie uznają przeistoczenia, w jakiś najpewniej magiczny sposób.
Tomasz Powyszyński
Powyższy artykuł Tomasza Powyszyńskiego jest poniekąd związany z tematyką dzisiejszego dnia w Kościele katolickim. To właśnie Wielki Czwartek był dniem, gdy Chrystus ustanowił sakrament Eucharystii. W tym kontekście w imieniu całego zespołu redakcyjnego życzę Czytelnikom blogu JęzykoweDylematy.pl głęboko przeżytego Triduum Paschalnego oraz błogosławionych, radosnych Świąt Wielkanocnych, pełnych nadziei od Zmartwychwstałego.
Paweł Pomianek