Kilka dni temu napisał do mnie Pan Robert, zadając następujące pytanie:
Czy należy pisać np.
„Kamilu, moim zdaniem jest inaczej.” czy też „Kamil, moim zdaniem jest inaczej.”
Pozdriawiam, Robert
Krótką odpowiedź na maila odesłałem od razu po jego otrzymaniu:
Obie formy są poprawne, ale pierwsza (Kamilu) jest bardziej oficjalna.
Obiecałem jednak, że na blogu będę nieco mniej lakoniczny. Jako że bardzo zwięźle omawia sprawę Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN, przytaczam po prostu cytat, który z jednej strony jest krótkim uzasadnieniem, a z drugiej – nie pozostawia wątpliwości:
Pewną osobliwość we fleksji imion polskich i spolszczonych stanowi na tle odmiany rzeczowników pospolitych postać wołacza. W liczbie pojedynczej żywa jest, zwłaszcza w polszczyźnie mówionej, tendencja do używania w tej funkcji form M. lp, a więc: Bogumił! Jakub! Basia! Maciek! Teresa! Joanna! Małgosia! Tomek! W staranniejszej, w tym pisanej, odmianie języka polskiego wskazane jest jednak stosowanie tradycyjnej formy wołacza: Bogumile! Jakubie! Basiu! Maćku! Tereso! Joanno! Małgosiu! Tomku!
W emailu do kolegi lub w dyskusji na Facebooku bez wątpienia użycie formy mianownika nie może budzić zastrzeżeń. Warto jeszcze dodać, że taka forma bywa gdzieniegdzie regionalizmem – na przykład u nas na Podkarpaciu prawie każdy, kto jest stąd, właśnie w taki sposób zwraca się do znajomych. (Chyba że ktoś – jak np. ja – studiował poza Podkarpaciem i zdążył się przeuczyć).
Paweł Pomianek
Nie jestem językoznawcą, ale psychoterapeutą – i panu „Tomasz Marek” sugerowałbym wizytę u jakiegoś mojego kolegi po fachu, bo poziom zaangażowania w tę sprawę sugeruje istnienie zaburzenia. 😉
Tu to jeszcze nic! Przeczytaj inne jego wpisy i dyskusje. Nie dosyć, że gość ma rację, to jeszcze się przy niej upiera. Czubek jakiś! Przebadać i zamknąć w Tworkach!
I to cały język polski. Po co w takim razie dzieci w szkole uczy się, że do osób zwracamy się w wołaczu a przedstawiamy w mianowniku
Czyż to nie piękne, że mamy różne warianty polszczyzny? 🙂 A za to, czego uczy się w szkole, nie odpowiadam. I mocno się od tego dystansuję. Tutaj na blogu bardzo często.
„Bratnia duszo!” ? 😉
Ze „Słowniczka najpospolitszych rusycyzmów” L. Czarkowskiego (Wilno 1909):
„Wołacz (przypadek 5-ty) w języku rosyjskim nie posiada własnego zakończenia (z wyjątkiem kilku imion religijnych) i brzmi jednakowo z mianownikiem,— w polskim zaś ma je w liczbie pojedynczej, a mianowicie: dla rzeczowników męskich e i u, dla żeńskich o. Rusycyzmem więc będzie, gdy kto powie: posłuchaj, brat! zamiast: posłuchaj, bracie! — lub np.: kochany pan Józef, proszę przynieść parasolkę, — zamiast: kochany panie Józefie, proszę… itd.”
Ja natomiast optuję za pisaniem po polsku „mejl” tak jak mówimy w języku polskim. Taką poradę można znaleźć na poradni językowej PWN. A w tym wątku Panowie napisali „e-maili”, „emailu”, „mail” …
Zbyt duża liczba Polaków ogląda „Kiepskich” i czerpie z tego serialu wzorce językowe.
Może obserwacje p. Pomianka mylą regionalizm z prostactwem?
Poza tym przypadek ma określoną, słownikowa formę, która nie musi mieć wiele wspólnego z tym, jak ludzie w różnych środowiskach się do siebie zwracają, a nawet jak na siebie wołają. Tak więc, Panie Pomianek, odpowiedź na pytanie o wołacz rzeczownika „Kamil” jest tylko jedna: „Kamilu!”. Gdyby iść po linii NSPP, to na najpowszechniejsze obecnie zawołanie „kurwa!” oglądałyby się liczne kobiety.☺
PS Ugruntowuje to tylko moją negatywną opinię o NSPP.
Kamil! to mianownik w funkcji wołacza. U nas, na Podkarpaciu, zazwyczaj używamy w funkcji wołacza mianownika. Jest to bez wątpienia regionalną cechą języka, a nie błędem językowym. A mnie bardzo cieszy, że przynajmniej część słowników podchodzi do sprawy na tyle elastycznie, że jest to wersja również w pełni akceptowalna na gruncie polszczyzny w ogóle, choć tylko w wersji potocznej. Jeśli słownik wyraźnie mówi W staranniejszej, w tym pisanej, odmianie języka polskiego wskazane jest jednak stosowanie tradycyjnej formy wołacza, wskazując ją jako lepszą, to szczerze mówiąc, nie rozumiem, w czym problem.
Problem w ty, że sam Pan pisze (za NSPP): „W staranniejszej, w tym PISANEJ, odmianie języka polskiego wskazane jest jednak stosowanie tradycyjnej formy wołacza”. Pytanie (może umknęło to Pańskiej uwadze) brzmiało: „Czy należy PISAĆ…”. Dlatego upieram się, że odpowiedź jest tylko jedna.
Drugim argumentem jest wyjątkowość NSPP na tle innych słowników.
Ależ oczywiście, że w tekstach oficjalnych należy tak pisać. Ale rozmowy w komunikatorach cechuje żywa mowa, to jest – zgadzam się, że to trochę dziwne – odpowiednik języka mówionego w wersji pisanej. Dlatego gdy pisze ze sobą dwóch kolegów, to zdecydowanie mogą oni użyć jednej bądź drugiej formy. A ja napisałem przecież W emailu do kolegi lub w dyskusji na Facebooku bez wątpienia użycie formy mianownika nie może budzić zastrzeżeń. (Choć może rzeczywiście to trochę nadinterpretacja w tym sensie, że osoba pytająca nie wskazała, że chodzi o mail do kolegi. Założyłem tak, biorąc pod uwagę swobodę formy „Kamilu, moim zdaniem jest inaczej.”… A czy ona znowu taka swobodna ;-)). Co innego, gdyby zwracali się do kogoś w oficjalnym liście, w oficjalnym piśmie. Tam tylko formy staranne.
Na savoir-vivrze komunikatorów się nie znam; nie wiem, czy jest skodyfikowany. Co do e-maili, to znane mi autorytety wypowiadają się, że obowiązuje tam ten sam, co w korespondencji listownej (takiej ze znaczkiem lub przez umyślnego).
Jeśli językoznawcy będą doradzać niechlujstwo językowe (uproszczenia etc.) „ale tylko wobec kolegów”, to stanie się jak z nierozróżnianiem przez Polaków angielskiego „wy” (you) od „ty” (też you) – kolegami w aspekcie zwrotów i tytulacji staną się wszyscy. Veto!
To już ma miejsce – Pan domyślnie założył uproszczenie (bo pytanie zadano w medium elektronicznym, gdzie – jak Pan twierdzi – zasady językowe są uproszczone [źródło proszę!]), a dopiero pod moim wpływem przyznał, że w samym pytaniu nie uściślono nośnika „pisania”. Poza tym przytaczany przez Pana NSPP zauważa (i dopuszcza na zasadzie uzusu) mianownik w funkcji wołacza w mowie, nie w piśmie. W ŻADNYM PIŚMIE!
Uważam, że moja odpowiedź na pytanie jest pełna:
– przytoczyłem wypowiedź ze słownika;
– wskazałem, że zwyczaj używania form mianownika żywy jest, zwłaszcza w polszczyźnie mówionej;
– podkreśliłem, że jest to korespondencja z kolegą;
– zaznaczyłem, że w niektórych regionach normalnie używa się praktycznie tylko formy mianownika (w naszym regionie, szczególnie na terenach wiejskich, używanie formy wołacza jest pretensjonalne – większość ludzi pomyślałaby, że ktoś sobie z niego raczy żartować, to znaczy pisze z przekąsem, bo Panie Kamilu to owszem, ale Kamilu; sam spotkałem się z mówieniem do mnie per Pawle ze strony kolegów dopiero na studiach w Lublinie; oczywiście byli to koledzy z innych części Polski, choć mieszkam na granicy największego miasta regionu).
Biorąc pod uwagę to wszystko, nie jestem w stanie sobie wyobrazić, żeby ktoś miał się o to spierać. Trzymam się zdania, że język jest po to, żeby ułatwiać życie, a nie utrudniać. I że język pisany w komunikacji internetowej między kolegami, to jakby stenogram języka mówionego. Gdyby ktoś, pisząc do kolegi na Facebooku czy przez maila, miał się zastanawiać nad każdą kwestią, to zacząłby sobie straszliwie utrudniać życie. Naprawdę są rzeczy, o których poprawienie w komunikacji internetowej, także tej między kolegami, naprawdę warto walczyć (kultura tych dyskusji nieraz woła o pomstę – to przede wszystkim; poza tym: często w ogóle nie używa się przecinków, nie używa się polskich znaków, za grosz nie dba się o ortografię, nie używa się wielkich liter itd.). W tym przypadku jednak obie formy są dla mnie zupełnie w porządku.
Pewien korespondent, zaniepokojony tym, że dziennikarze telewizyjni niezwykle rzadko używają form wołacza, zapragnął poznać zdanie Rady w tej sprawie. Na jego list odpowiedziała sekretarz:
[…] podzielam Pańskie zaniepokojenie tym, że dziennikarze rzadko używają formy wołacza. Rada Języka Polskiego, podobnie jak Pan, stoi na stanowisku, że przy zwracaniu się do jakiejś osoby lepszą formą jest Bartku, Aniu czy Agnieszko niż Bartek, Ania, Agnieszka.
Niestety, Rada Języka Polskiego nie ma wpływu na polszczyznę w mediach; ci dziennikarze i redaktorzy, którzy pragną doskonalić swoją znajomość polszczyzny, korzystają z naszej witryny internetowej oraz z zaleceń opublikowanych w „Komunikatach Rady Języka Polskiego”. Mamy nadzieję, że ta opinia zadziała na nich mobilizująco.
RJP 2003
Dziękuję za kolejny tekst w pełni potwierdzający słuszność mojej odpowiedzi na pytanie. W każdym razie tak go odczytuję.
Panie Pawle, San termin „mianownik w funkcji wołacza” brzmi podobnie absurdalnie jak „trójkąt w funkcji koła”. Jest to samo w sobie sprzeczne. Można wykorzystać samochód w funkcji transportu, podobnie – rower w funkcji transportu. Nie ma już miejsca na rower w funkcji samochodu i odwrotnie. Zatem, albo jest mianownik, albo wołacz. Mianownik w funkcji wołacza to błąd w myśleniu.
Tak, mówiąc ściśle: forma mianownika w funkcji wołacza.
Funkcja (tu) to „zadanie, które spełnia lub ma spełnić jakaś osoba lub rzecz”.
Zupełnie się nie zgadzam z twierdzeniem, że nie można użyć roweru w funkcji samochodu. Można! Można użyć wkręta w funkcji gwoździa, kombinerek w funkcji młotka, pseudonimu w funkcji nazwiska, więc można mianownika w funkcji wołacza. O ile oczywiście dokonamy założenia, że przez „mianownik”, „wołacz” rozumiemy rzeczowniki w tych przypadkach, a nie same przypadki jako nazwy gramatyczne.
A roweru i samochodu używamy DO transportu, a nie w funkcji transportu. Nie można użyć czegoś materialnego W FUNKCJI czegoś niematerialnego.
A mnie ciekawi, czy „Panie Pomianek”, czy „Panie Pomianku”.
Przy formach z użyciem panie – wyłącznie mianownik: Panie Pomianek.
A mnie się wydaje, że te jakże odmienne przekonania przedstawione powyżej są uzależnione od miejsca pochodzenia danej osoby. Studiując z ludźmi z różnych stron Polski, miałem odczucie, że to zróżnicowanie jest przede wszystkim regionalne.
Formy mianownikowej używano w średniowieczu, nie było wtedy wołacza. Być może wołanie kogoś formą mianownikową to pozostałość z dawnych lat. Kiedy ktoś zwraca się do mnie ,,Magdo!”, mam wrażenie, że mówię z kimś wykształconym i starannym w mowie.
O! Bratnia dusza!
BTW: Czy może Pani podać źródło o nieistnieniu wołacza w średniowieczu? Zgłębiałem starodruki i wołacz widziałem w dużych ilościach. A rękopisów średniowiecznych napisanych po polsku zbyt wiele nie ma :-). Dwa też czytałem.
1. „Kamilu, moim zdaniem jest inaczej.”
2. „Kamil, moim zdaniem jest inaczej.”
Pozdrawiam, Robert
W relacji zawodowej, optuję za nr 2 (mimo wykształcenia wyższego).
„Kamil” brzmi neutralnie, „Kamilu” – nieco pretensjonalnie, zależnie od kontekstu czasem protekcjonalnie lub – zwłaszcza między facetami – zbyt pieszczotliwie.
ująłęś to doskonale, Rafale 🙂
Oto różnica:
Forma popularna:
– Kamil, wyp…alaj!
Forma wysoka:
– Czy byłbyś łaskaw wyjść, Kamilu?
Wybierajcie! Ja już wybrałem, ale może to kwestia tego, kto z kim się zadaje, bo język musi być zrozumiały dla interlokutura.
Glupota
Nie mogles napisac analogicznie:
– „Kamil, wypier….”
-” KamilU, wypier….”
?
„asiu, aniu, kasiu” siusiu…
Wole jak mi ktos powie w wołaczu kiedy o cos prosi „Ania, podaj prosze dlugopis”, nie trzeba na sile wszedzie wciskac koncowek „u”. Brzmi to pretensjonalnie jak juz ktos wyzej wspomnial, tak oficjalnie.