Na przezabawne zdanie trafiłem ostatnio na jednym z moich ulubionych blogów. I przyznam, że mi wszystko opadło dwa razy – raz, gdy przeczytałem to zdanie, a drugi raz, gdy przeczytałem, dlaczego wszystko opadło autorowi.
Rzecz jasna, tylko pierwsza rzecz dotyczy tematyki tego blogu, więc na niej się zatrzymam. Jest to doskonały, wręcz firmowy przykład błędnego użycia imiesłowu zakończonego na -ąc. Tego typu błędy (choć zazwyczaj brzmiące może nieco mniej efektownie niż powyższy) zdarzają się autorom tekstów, które redaguję, stosunkowo często.
Powyższy błąd gramatyczny jest oczywiście jednocześnie błędem logicznym. Dlaczego? Imiesłów przysłówkowy współczesny zakłada bowiem: 1. że coś dzieje się w tym samym momencie; 2. że coś dotyczy tego samego podmiotu.
W chwili gdy moje wszystko czytało to, zaczęło mi jednocześnie – możemy dodać: powoli – opadać, aż przy końcu tekstu opadło zupełnie.
Sądzę, że – nieco żartobliwie – tak właśnie można oddać sens tytułowego zdania, wynikający z jego wewnętrznej konstrukcji.
Tymczasem autorowi chodziło zapewne o coś innego. Po pierwsze zapewne to jego osoba czytała tekst, a nie wszystko, które potem opadło. Po drugie opisywana „załamka” miała miejsce jednorazowo po przeczytaniu tekstu albo w trakcie jego czytania. Chodziło o akcję, podczas gdy zdanie sugeruje powolny proces – równoległy do okresu czytania.
Dodajmy jeszcze, że między czasownikiem a imiesłowem przysłówkowym zawsze musi stać przecinek.
Zapewne każdy wie już, jak to poprawić:
Wszystko mi opadło, gdy przeczytałem to…
Na koniec jeszcze raz bardzo uczulam na własne pisanie, bo tego typu błędy nie są rzadkością.
Paweł Pomianek