Nie tak dawno temat ten poruszył (pośrednio, bo skupiając się na nieco innej kwestii) jeden z naszych Czytelników, p. piotr (zapis nicku oryginalny).
Jeśli dopełnianie zerem liczby dni jest błędem, to dlaczego dopełnianie liczby miesięcy nie jest? Wydaje się to trochę nielogiczne
– zauważył. Osobiście zawsze byłem zdania, że zapis taki jak w tytule, 09.10.2015, lub inne analogiczne: 01.01.2001, 02.01.2016 itp. w tekstach pisanych trzeba by określić jako błędne. Oczywiście taki zapis należy stosować w przypadku dokumentów urzędowych, w których na datę mamy przygotowaną konkretną liczbę rubryk, lub wtedy, gdy owo zero jest potrzebne, by uniknąć fałszerstwa. W żadnej innej sytuacji jednak – np. w treści dokumentu, kiedy data znajduje się w środku zdania – nie powinien się pojawić.
Mój tok myślenia zdawała się potwierdzać jedna z odpowiedzi prof. Adama Wolańskiego z poradni językowej PWN. Oto interesujący nas fragment:
W zapisie cyfrowym zasadniczo pomija się zero wiodące przed pojedynczą liczbą oznaczającą dzień, np. 1.12.2008, 1 XII 2008 (nie: 01.12.2008, 01 XII 2008). Zapis z zerem na początku jest możliwy w sformalizowanych dokumentach (w celu uniknięcia fałszerstwa przez wstawienie na początku dodatkowej cyfry), przy czym miesiąc musi być wówczas oznaczony cyframi arabskimi, np. 01.12.2008. W zapisie składającym się wyłącznie z cyfr arabskich należy zawsze umieszczać zero wiodące przed liczbami oznaczającymi pierwsze dziewięć miesięcy roku, np. 1.03.2009 (nie: 1.3.2009).
Czyli: w przypadku liczby oznaczającej dzień zera nie stawiamy, w zapisie oznaczającym pierwsze dziewięć miesięcy zero stawiamy.
W dalszej części dyskusji p. piotr zwraca jednak uwagę, że w innym miejscu prof. Wolański pisze:
O zapisie, w którym pierwsze dziewięć miesięcy roku jest oznaczane pojedynczą cyfrą, nie powiemy, że jest niepoprawny, lecz raczej mniej funkcjonalny od zapisu z użyciem zera wiodącego. Stosowanie zapisu bez zera wynika z chęci estetyzacji zapisu daty przez pomijanie tzw. zer nieznaczących…
A w innym artykule w poradni (dra Jana Grzeni) znajdujemy nawet informację:
Zapisowi bez zer w pozycji początkowej (czyli 1.8.1964) nie można niczego zarzucić, jest w pełni komunikatywny. Należy uznać, że jest to zapis optymalny. Forma typu 01.08.1964 nie ma żadnej istotnej przewagi nad skróconym wariantem. Używana bywa w dokumentach urzędowych, co można zrozumieć i zaakceptować, ale poza nimi nie jest godna polecenia, zwłaszcza że daty można zapisywać też w inny sposób.
Porządkując te wiadomości, trzeba zaznaczyć, że te dwie ostatnie wypowiedzi z poradni nieco odciągają nas od głównego wątku. Mówią nam jednak coś bardzo istotnego: daty pierwszych dziewięciu miesięcy roku możemy zapisywać bez zera, czyli: 1.1.2015, 12.2.2015. Z pewnością taka forma zapisu nie będzie błędna. Od siebie dodam tylko, że w mojej opinii jest jednak mało funkcjonalna, dużo bardziej – pewnie głównie ze względu na przyzwyczajenie – przekonuje mnie zapis z zerem w liczbie określającej miesiące: 1.01.2015, 12.02.2015.
Wpis dra Grzeni zdaje się jednak równocześnie podważać stwierdzenie, że forma z zerem w dacie dziennej jest błędna. Napisane zostało bowiem o niej jedynie, że „nie jest godna polecenia” i „nie ma żadnej istotnej przewagi nad skróconym wariantem”, a to jednak o wiele miększe określenia niż wskazywanie tej formy jako błędnej.
Reasumując, można więc stwierdzić, że zapisu z zerem na początku nie musimy uważać za błędny, niemniej ktoś, kto go stosuje, wystawia sobie raczej mierne świadectwo odnośnie do swojej wiedzy językowej i poczucia estetyki języka. Jeśli od nas zależy zapis, form z zerem na początku liczby odnoszącej się do dnia powinniśmy zdecydowanie unikać.
Paweł Pomianek
Zawsze mnie uczono, że w języku polskim po datach obowiązkowe jest dopisanie „r.”, czyli np. „1.12.2017 r.” To jak to jest?
Ciekawostka: mechanizm obsługujący tę stronę nie dodaje „mojego” „r.”, jednocześnie stosując formę zapisu godziny „hh:mm” (z dwukropkiem).
Już choćby ten przykład odpowiedzi prof. Bańki z poradni językowej PWN pokazuje, że z pewnością to r. nie jest obowiązkowe. Jest to po prostu dobry zwyczaj, zwiększający estetykę zapisu.
W kwestii pisowni dat – na co wskazuje już sam powyższy artykuł – mało rzeczy jest „obowiązkowe”, a i zdania w wielu kwestiach są wśród językoznawców, a więc i wydawców słowników, podzielone.
A co z godzinami?
Mam przed sobą tekst, w którym występują śródtytuły w rodzaju:
Środa, 12 kwietnia 1998. 16:27.
Czy taki zapis jest poprawny, czy lepiej byłoby:
Środa, 12 kwietnia 1998, godz. 16:27.
Czy kropka na końcu w ogóle jest potrzebna?
Czy biorąc pod uwagę, że to tekst literacki (ale z zacięciem dokumentalnym) można sobie pozwolić na używanie skrótu „godz.” czy lepsze jest pełne słowo „godzina”?
Rozważałam też wersję najbardziej ascetyczną:
Środa, 12 kwietnia 1998, 16:27
ale to jest chyba mało przejrzyste.
Wie Pani, co? Sprawa formy zapisu dat czy godzin to jednak w dużej mierze kwestia konwencji, co pozostawia duże pole do popisu autorowi i redaktorowi. Generalnie każdy z tych zapisów jest możliwy, przy czym mnie kilka rzeczy nie przekonuje. I właściwie swoją odpowiedź na Pani pytanie chciałbym zakończyć na wskazaniu tych rzeczy:
– przecinek pomiędzy nazwą dnia tygodnia a datą (tutaj nawet nalegałbym na jego usunięcie; zasadny jest tylko przy zapisie odwrotnym, czyli 12 kwietnia 1998, środa, ponieważ wtedy nazwa dnia tygodnia jest wyraźnym dopowiedzeniem o niższej randze w stosunku do daty dziennej);
– kropka na końcu zapisu;
– kropka pomiędzy datą i godziną (za zdecydowanie lepszy uważam przecinek); zwłaszcza że można też wybrać zapis godziny z kropką (zob. tutaj).
Dodam jeszcze, że propozycja pełnego zapisu wyrazu godzina w tym lakonicznym formacie mnie nie przekonuje. W takim razie dlaczego by nie napisać Środa 12 kwietnia 1998 roku, godzina 16:27 (jak szaleć, to szaleć) 😉 Tylko że to po prostu wyjdzie nieestetyczne…
Bardzo dziękuję za wszystkie sugestie!
„[nie przekonuje] … kropka pomiędzy datą i godziną (za zdecydowanie lepszy uważam przecinek)”.
Ależ proszę Pana! Czy zwrócił Pan uwagę, że chodzi o [śród]tytuł? Czy nie upierał się Pan niedawno (słusznie, Poradnia PWN to potwierdziła), że w analogicznych przypadkach TYLKO KROPKA? Co mianowicie byłoby, gdyby śródtytuły następnych rozdziałów/podrozdziałów różniły się tylko godziną? Poza tym TAKIE śródtytuły mają za zadanie wzmocnić styl wojskowo-reporterski, więc skrótowość, rzekłbym „szczekliwość”, jest elementem stylu. Tylko kropka! I oczywiście w tytułach kropki NA KOŃCU się nie stawia. Nigdy. Tak więc z w/w najwłaściwsze wersje to:
Środa 12 kwietnia 1998. 16:27
lub:
12 kwietnia 1998, środa. 16:27
Dla wzmocnienia stylizacji wojskowej można to zapisać nawet tak:
1998, 12 kwietnia, środa. 16:27
lub całkiem wg NATO:
1998-04-12T16:27
Tu zabraknie dnia tygodnia. „T” można zastąpić spacją. W ramach stylizacji można posłużyć się oznaczeniem czasu uniwersalnego, czyli np.: Zulu time, czas Zulu, UTC, UTC(PL).
Wykluczył Pan wersję z jednym przecinkiem, a zaraz zaproponował z dwoma 😉 Tak, tak, wiem, w innej funkcji 😀
Mnie się akurat ta zdecydowanie nie podoba. Jak zresztą niejedyna z zaproponowanych. Ale podtrzymuję: duże pole do popisu dla autora i redaktora.
Fajnie by było, gdyby Językowe Dylematy wysyłały jakiś automatyczny komunikat, że pojawiła się nowa wypowiedź w interesującym użytkownika wątku. Tym razem mało co, a ominąłby mnie ciąg dalszy dyskusji (którego się nie spodziewałam).
A swoją drogą: jedna kropka, a tyle potrafi wzbudzić wątpliwości i emocji 🙂
Na innym forum analogiczna dyskusja o sposobie zapisu czasu zawiera następującą wymianę opinii (cytuję w uproszczonym skrócie):
A: – naj(…) jest forma 15:13:48
B: – … ale mało rozpowszechniona…
A: – To spójrz sobie na narożnik ekranu…
C: – Nie będzie mi jakaś kuchenka mikrofalowa normy językowej narzucała!
I ta anegdotyczna wymiana myśli obrazuje oś sporu: jedni kierują się niepraktyczną, ale uświęconą przez Wielkie Nazwiska (Grzenia, Wolański) opinią, drudzy idą za autorytetami zbiorowymi (ISO, PKN). W starciu autorytetów indywidualnych ze zbiorowymi jestem po stronie tych drugich, bo zwyciężają jako prawodawcy. Podobnie jak (w Waszej dziedzinie, pt. Językoznawcy) rozstrzygnięcia RJP są ponad zdaniem dowolnego profesora i każdego słownika.
Zamykanie się we własnym światku odsuwa na margines.
A dlaczego zapisy czasu w wersji proponowanej przez Wolańskiego i kolegów są mniej praktyczne od narzucanej przez ISO i PKN, to temat na inną dyskusję.